tag:blogger.com,1999:blog-4286666252242097612024-03-08T05:15:04.976+01:00O tym, co mnie bardzo mocno denerwuje, lub po prostu wkurwiaWcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.comBlogger27125tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-57050348372123765552018-02-20T22:00:00.000+01:002018-02-21T11:24:46.854+01:00Punkt 11 – Dorosłość<div style="text-align: justify;">
<h2>
Wstęp</h2>
Dekalog (stgr. δεκάλογος dekalogos, dziesięć słów) jak sama nazwa wskazuje powinien składać się z 10 elementów. Pieprzyć to. Mój <i><a href="http://denerwuje.blogspot.com/2014/12/punkt-pierwszy-hipokryzja.html" target="_blank">Hejterski dekalog</a> </i>(co ja sobie myślałem 4 lata temu jak wymyślałem tę nazwę) będzie składał się z trochę większej ilości <i>przykazań – </i>co najmniej jedenastu. Czy będzie tego jeszcze więcej? Nie wiem. Ostatnio (fuck, moje ostatnio to ponad rok...) nie mam totalnie motywacji do pisania. Może to i dobrze? I tak moje pisanie składa się głównie z pytań retorycznych i dopisków w nawisach. No nie jest tak? (jasne, że jest!). Ale ok, przejdźmy może do konkretów, bo póki co napisałem dziewięć zdań (mam nadzieję, że nie pomyliłem się w liczeniu bo byłby wstyd), które zupełnie nic nie wnoszą. A ja jednak chciałbym coś wnieść. </div>
<div style="text-align: justify;">
<h2>
Rozwinięcie</h2>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Mniej więcej rok temu dorosłem... Nie, nie to nie to... Jeszcze raz.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mniej więcej rok temu stałem się niezależnym młodym człowiekiem... Nie... Zbyt pompatycznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mniej więcej rok temu wyfrunąłem z rodzinnego gniazda. No i to jest fajne, metaforyczne, prawdziwe i spokojnie mogę pisać dalej. Także tego, mniej więcej rok temu wyfrunąłem z rodzinnego gniazda. Co to w moim życiu zmieniło? Chyba wszystko. Nawet nie chyba. Zdecydowanie wszystko.<br />
Zapewne nie napiszę nic odkrywczego gdy stwierdzę, że dołączam do grona ludzi, którzy rozumieją jak głupie było mówienie za dzieciaka o tym jak bardzo chce się już być <i>dorosłym</i>. Zapewne również wyjdę na niedojrzałego kmiecia, narzekając na całą tą <i>dorosłość</i>. Ale chyba nie chce narzekać. Ja jestem po prostu przerażony, że to tak wygląda. Że teoretycznie teraz będę wstawał codziennie rano, od poniedziałku do piątku, przez najbliższe czterdzieści dwa lata. Że mój czas wolny ogranicza się tylko do kilku godzin dziennie. Że nie będę mógł nagle stwierdzić, że się pakuję i jadę gdzieś daleko. Że poznanie kogokolwiek nowego, jeśli nie jesteś imprezową duszą towarzystwa, jest niebywale trudne (a jak masz szpetną twarz to już w ogóle łatwiej wejść na Everest). Że bycie odpowiedzialnym jest naprawdę ciężkie. I z jednej strony mam właśnie to przerażenie. Z drugiej zaś jestem trochę... hmm... dumny z siebie(?). Jakoś z tą <i>dorosłością</i> sobie radzę. Oczywiście raz lepiej, raz gorzej. Jednak w mojej głowie pojawia się coraz częściej pytanie - czy moje życie niedługo nie będę mógł sprowadzić do słowa wegetacja. Cholernie się boję, że tak będzie. Cholernie się boję, że będę robił wkoło dokładnie te same rzeczy, aż do usranej śmierci. Cholernie się boję, że stanę się <i>szary. </i>(cholernie się też boję, że moje powtórzenia nie budują atmosfery jakiej oczekuje, więc wstawiam ten niezwykle długi nawias z moim komentarzem na delikatne jej rozładowanie). Boję się tej szarości, ale nie wiem jak z nią walczyć. Co najgorsze nie robię nic w kierunku tego by od niej uciec. Może to zabrzmi górnolotnie, ale nie rozwijam swojej duszy. Przeraża mnie ta apatia wewnątrz mnie. Jakby ta szarość już mnie miała całego. Chciałbym, żeby ten wpis był jakimś nowym kolorem w tym co mnie ostatnio otacza i we mnie samym. Mimo tego, że mam w najbliższym otoczeniu wiele kolorowych osób. </div>
<div style="text-align: justify;">
<h2>
Zakończenie</h2>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Czas na jakieś podsumowanie. Gdybym miał porównać dorosłość do owocu, to byłoby to jabłko. Albo masz tego farta, że jesteś na drzewie, zdrowe i ogrzewane przez słońce, albo gnijesz gdzieś na ziemi. Osobiście myślę, że wiszę już na ostatnim włosku i jeśli nic nie zmienię to spadnę.<br />
Chryste, zrobiło się strasznie filozoficznie, ale wciąż mam nadzieję, że z sensem. Trochę się tutaj otworzyłem, ale potrzebowałem czegoś takiego. No i oczywiście – dorosłość mnie denerwuje, lub po prostu wkurwia, ale jednak najbardziej przeraża.<br />
<h2>
Postscriptum</h2>
Jak Ci się nudzi to wpadnij na mojego <a href="https://www.instagram.com/wcalenienowak/" target="_blank">Instagrama</a>, czasem robię śmieszne ankiety z piosenek.</div>
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-73183795375590716982017-01-21T15:45:00.000+01:002017-01-21T15:45:06.310+01:00Ludzie teksty piszą - Esej o egoizmie i hipokryzji kobiet w relacjach damsko-męskich.<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;">Często znajomi kontaktują się ze mną i pytają -<i> Opublikujesz mój tekst na swoim blogu? </i>Zazwyczaj zmuszony jestem odmówić, bo tematyka do dupy, składnia daleka od idealnej, albo najprościej w świecie kogoś nie lubię. Dziś robię miły wyjątek. Przedstawiam wam tekst mojego kumpla, który napisał kilka słów o relacja damsko-męskich. I muszę przyznać, że się nie patyczkuje. Enjoy!!!</span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; mso-ansi-language: PL;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; mso-ansi-language: PL;"> </span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; mso-ansi-language: PL;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; mso-ansi-language: PL;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; mso-ansi-language: PL;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; mso-ansi-language: PL;"> Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że
nie mam tu zamiaru niczego, ani nikogo generalizować, są to moje subiektywne
odczucia. To, co pisze nie musi się całkowicie odnosić do jednej osoby, ale
może część? Same w głębi siebie stwierdzicie, czy ten tekst się do was
osobiście odnosi, czy nie.</span></span><span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: Arial, sans-serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; mso-ansi-language: PL;">Uwaga! Będą pojawiały się nie do
końca cenzuralne zwroty.<br />
<br /> Moje piękne panie, jesteście samolubne i egoistyczne czasami do granic
możliwości, a jeszcze do tego jesteście hipokrytkami. Uważacie, że w relacji
damsko-męskiej wszystko wam się należy, a same czasami idziecie po najmniejszej
linii oporu.<br />
<br /> Kiedy ostatnio kupiłaś partnerowi piwo? A kiedy on Ci kupił kwiaty, czekoladki,
czy cokolwiek innego? Kiedy ostatnio zadzwoniłaś do niego wieczorem pogadać? A
kiedy on zadzwonił? Kiedy zrobiłaś mu ostatnio relaksujący masaż? A kiedy on
ostatnio zrobił Ci relaksujący masaż? Kiedy zaspokoiłaś ostatnio swojego
faceta? (Nie, nie mówię, tu o orgazmie, to naprawdę nie jest zbyt trudne, ale
jakie to było jakościowo i ile w to włożyłaś uczucia, żeby jemu było dobrze).A
jak często Twój cały wieczór stara się zaspokoić tylko Ciebie?</span></span><span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: Arial, sans-serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; mso-ansi-language: PL;"> Jakim cudem w poważnym związku,
gdzie dwie osoby mówią, że się kochają, okazywanie miłości przez faceta we
wszelaki sposób, czy cielesny czy mentalny jest czymś oczywistym i na porządku
dziennym, a u kobiet jest często przykrym obowiązkiem? Czemu troszczenie się o
potrzeby kobiety jest jakimś sposobem wpisane w zachowanie mężczyzn, a kobiety
wtedy myślą o sobie, a nie o tym, czego potrzebuje jej ukochany? Przeprowadzając
wiele rozmów z koleżankami na temat ich facetów zauważyłem jedną rzecz,
mianowicie facet miał je akceptować takie, jakie są, a sam miał się dla nich
zmieniać i dopasowywać do ich potrzeb, a jak facet napomknie, że coś mu się nie
podoba, to jest wielki krzyk, że jakim prawem on chce ją zmieniać. Zaraz! Coś
poszło nie tak w tym wszystkim. Czy to nie obie osoby powinny pracować nad
związkiem? Na głowie faceta jest to, żeby zadzwonić, żeby zrobić romantyczną
kolacje, ustawić wypad do kina, zabrać dziewczynę do klubu potańczyć i tam
oczywiście postawić jej drinka. Ja nie neguje tego wszystkiego jako złe, sam
lubię to robić. Ale czy to nie obie osoby powinny się o takie rzeczy
zatroszczyć? Tymczasem kobiety oczekują tego, im się to należy.</span></span><span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: Arial, sans-serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: Arial, sans-serif;"> Kolejna dziedzina w związku gdzie
dajecie całkowity popis hipokryzji i egoizmu to sprawy łóżkowe. Gra wstępna
może się zacząć już przez smsy, gdy się jeszcze nie widzicie. Lubię wysyłać
różnego rodzaju romantyczne lub czasami wypełnione podtekstami smsy,
zawierające historyjki o tym, co z dziewczyną chciałbym zrobić . Chce budować
napięcie, namiętność, podniecenie, wiem, że dziewczyny takie coś lubią, ja z
reszta też. Tymczasem, kiedy poprosiłem o to moją dziewczynę, jedną… drugą… Bo
one tak nie umieją… Super! Ja też czasami nad jednym smsem siedzę pół godziny,
żeby był fajny. A one nawet nie raczyły spróbować sklecić dwóch zdań, „bo nie”!
Jak często słyszy się, że facet nie zaspokaja swojej kobiety, że nie daje jej
orgazmów itd., ale czy wy kobiety staracie się zaspokoić swoich facetów? Jak
już pisałem, orgazm u faceta to nie jest oznaka tego, że jest zaspokojony.
Jeśli by chodziło o sam fakt orgazmu, to każdy facet daje sobie z tym rade sam.
Nawet często nie widziałem próby zaspokojenia potrzeby faceta przez właśnie
takie małe coś, jak sprośny sms, a co tu mówić o innych rzeczach. Ile w
Internecie jest memów pod tytułem „odpierdalam jakiś szajs żeby zaruchać”? Tak
to właśnie wygląda, mamy zrobić atmosferę, zapalić świeczki, puścić muzykę,
zrobić masaż, najlepiej żeby to było poprzedzone jakąś kolacją, albo randką
zorganizowaną przez nas. A dziewczyna po tym wszystkim łaskawie „rozstawi
nogi”. Szczerze? Po moim pierwszym razie zastanawiałem się, co w tym wszystkim
jest takiego fajnego. To faktycznie tak wyglądało: w cholerę długa gra wstępna,
w której to ja byłem aktywny, a partnerka prawie, że bierna, a potem ona
rozstawiała nogi… i? Tutaj są kolejne rzeczy, które spadają na faceta. Facet ma
myśleć o zabezpieczeniu, facet ma myśleć o tym żeby użyć lubrykanta nawilżającego, o tym żeby sprawić przyjemność kobiecie i sobie. Tymczasem
kobieta… no cóż, spełniła swój święty obowiązek, rozstawiła nogi! Ja się
starałem, żeby jej było jak najprzyjemniej, kochałem ją, to było moje okazanie
miłości, a jak to wygląda z drugiej strony? Jaki jest problem? Przecież
doszedłem, to na co narzekam! Czasami wiedza kobiet o strefach erogennych
facetów ogranicza się do tego, że jest penis. Ja sam z miejsca jestem wymienić
wiele stref erogennych u kobiet, sposoby jak się tymi miejscami zajmować,
doszkalałem się w tym temacie z różnych artykułów, źródeł i z własnych
eksperymentów. Tymczasem kobiety? Nawet nie do końca wiedzą, co z tym penisem…
no jak jest w środku i się porusza to facet dochodzi… żenada. Czy są
zainteresowane jak zajmować się tymi miejscami? Rzadko, zazwyczaj mówią, że to
obrzydliwe i niehigieniczne (nie, to nie są zdania starych babć, kobiet
wychowanych w czasach władzy kleru, to słowa młodych dziewczyn i to całkiem
często wypowiadana opinia.) </span></span><span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: Arial, sans-serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; mso-ansi-language: PL;"> I tu pojawia się chyba największy
egoizm i hipokryzja. Seks oralny, dla facetów zrobienie dobrze językiem
dziewczynie podczas gry wstępnej jest czymś klasycznym, stałym elementem,
również palcami, albo połączeniem obu technik. Nie wyobrażam sobie, żebym mógł
pominąć tak przyjemny dla kobiety element podczas jej zaspokajania. Kocham ją i
chce sprawić jej największa przyjemność. Tymczasem jak to wygląda z drugiej
strony? Argument obrzydzenia i/lub niehigieniczności jest stały albo po prostu
uważają, że szanują się na tyle, żeby tego nie robić. Serio? Sprawianie swojemu
facetowi, czasami wybrankowi na całe życie przeogromnej przyjemności płynącej z
seksu oralnego jest obrzydliwe? Uwłacza godności? W życiu bym nie pomyślał w
ten sposób o mojej kobiecie. Czasami zdarzało mi się słyszeć od dziewczyny
tonem jakby ją prowadzili na ścięcie, że teraz ona musi mi się odwdzięczyć, bo
ja jej dałem orgazm. Potem z wielką niechęcią zaczyna mnie zaspokajać, od
niechcenia, najlepiej jedną czy dwoma technikami i żebym jak najszybciej
doszedł. Bo tu ją już ręka po 5 minutach boli, tu szyja i szczeka już ją boli.
Podczas zaspokajania dziewczyny ręką, może ona być w ruchu (i to czasami bardzo
szybkim) 20 minut? Może nawet więcej. Podczas seksu oralnego leżymy z wygięta szyją
czasami nawet przez godzinę. W życiu nie pomyślałem o tym, że jest mi
niewygodnie albo, że mnie coś boli. Inaczej, zauważyłem, ale to było zawsze
nieważne, bo chciałem żeby moja partnerka miała orgazm, żeby była zadowolona w
pełni. Kolejna cudowny argument: „przecież ja nie wymagam, od Ciebie seksu
oralnego, sam chcesz!” Tak, my faceci lubimy to robić, lubimy zaspokajać
kobiety w ten sposób. Doprowadzenie was do orgazmu nie jest najprostsze, więc
dokładamy wszelakich starań, żeby to się udało. Więc czy na prawdę nie musimy?
Potem byłoby gadanie, że facet was nie zaspokaja i tak w kółko, bo wam się
należy. Ja wiem, że nas facetów łatwiej doprowadzić do orgazmu, ale czy dlatego
trzeba spocząć na laurach i nic nie robić? Z niektórymi kobietami seks wygląda
jak seks z workiem ziemniaków, zero interakcji. To na prawdę nie jest
satysfakcjonujące.</span></span><span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: Arial, sans-serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: Arial, sans-serif;"> Ile razy powiedziałyście, o facecie,
że jest słaby w łóżku? Tak szczerze. Stwierdzacie tak czasami po jednym razie,
fakt, może nie było najlepiej. Nie każdy jest Alfą i Omegą, nie każdy miał na
swoim koncie wiele partnerek, więc jakim
cudem ma wiedzieć co zrobić, żeby było dobrze? Faceta na prawdę wystarczy
trochę pokierować. Znacie swoje ciała, wiecie co wam sprawia przyjemność,
więc ta wiedzę wystarczy przekazać. A
jeśli nie znacie, to tym bardziej nie wymagajcie tego od faceta, który dopiero
zaczął odkrywać jego tajniki! Ale hola hola, wiecie ile z was jest słabych, a
wręcz tragicznych w łóżku? Zero jakiejś aktywności czasami, pasywa na całego, a
np. zmiana pozycji? Na jeźdźca byłoby fajnie, po 5 minutach dziewczyna narzeka,
że ją uda bolą, na pieska ręce od opierania się, więc automatycznie te pozycje
się jej nie podobają, bo wymaga za dużo wysiłku. Jak Boga kocham, ja zacząłem
więcej pompek robić, bo utrzymanie się w pozycji klasycznej przez długi czas to
lekkie wyzwanie, a nigdy nie zdarzyło mi się narzekać.</span><br />
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br />
<!--[endif]--></span><span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: Arial, sans-serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: Arial, sans-serif;"> Dziewczyny, zaskoczcie swojego
faceta, wyślijcie mu fajnego smsa kilka godzin przed spotkaniem, załóżcie coś ładnego, może pończochy? Jak przyjdzie to może tym razem zacznijcie od tego, że
Ty będziesz go zaspokajać i zainteresujesz się wszystkimi przyjemnymi miejscami
na jego ciele. Zainteresuj się tym, poczytaj, pooglądaj filmiki. Internet jest
skarbnicą wiedzy. Nie mówię tu jednak o jakichś strasznych wymaganiach, jak
głębokie gardło czy robienie tzw. lodzika z połykiem, może was to odrobinkę brzydzić,
spoko. Zapewniam was, że facet będzie skakał wokół was jak księżniczki i
traktował jak największy skarb. Dobrze układające sprawy łóżkowe są częścią
udanego związku i z tym się chyba każdy zgodzi. Nie jest to ważne tylko dla nas
facetów, kobiety też tego potrzebują, wiec
warto obustronnie aktywnie włączyć
się w prace nad tym, żeby było tam jak najlepiej ;)</span></span><span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: Arial, sans-serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: Arial, sans-serif;"> Swoja drogą ile z was dziewczyn kupuje prezerwatywy? Umiecie
je w ogóle zakładać? To jest też kwestia do zastanowienia się. Bezpieczeństwo
podczas seksu jest ważne dla obu stron, a dbanie o to ze strony kobiet mocno
kuleje.</span><br />
<br /><span style="font-family: Arial, sans-serif;">To tyle. </span><br /><span style="font-family: Arial, sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="MsoSubtleEmphasis"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">PS Zanim napiszecie komentarz czy obelgę, a może się zgadzacie w niektórych
sprawach, przemyślcie to co napisałem i jak to wygląda u was. Jak zaznaczałem
na początku tekstu nie chce niczego generalizować, ale z zasady ostre przedstawienie
sprawy bardziej trafia w ludzi i skłania do przemyśleń.</span><br />
<br /><span style="font-family: Arial, sans-serif;">
Dzięki za poświęcony lekturze czas ;)</span></span><span lang="EN-US" style="background: #0077E5;"><o:p></o:p></span></div>
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-56669389113626828112016-10-23T14:30:00.000+02:002016-10-23T14:31:11.422+02:00Ileś tam rzeczy, które wkurwiają w Zagrzebiu i w całej Chorwacji – część druga komunikacyjna<div style="text-align: justify;">
Dziś troszkę o tym co się dzieje w zagrzebskich tramwajach i autobusach. Czy może być gorzej niż w Polsce? Oj zdecydowanie tak. Zapraszam do lektury drugiej części tego co wkurwia w Zagrzebiu. I tak jak poprzednio mam nadzieję, że się wam spodoba :D</div>
<h3 style="text-align: center;">
<b>2. Komunikacja publiczna.</b></h3>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Tak, tak wiem. Spodziewacie
się teraz pewnie serii hejtów na zjebanych ludzi w tramwajach i autobusach,
tłok, bród, smród i ubóstwo. Czegoś takiego tutaj dziś nie będzie. Problem jest
o wiele bardziej złożony niż mogłoby się wydawać. I chociaż sądzę, że znajdą
się tacy, którzy uznają to za totalne pierdoły i czepialstwo, to ja dalej będę
się upierać, że jest to mega wkurwiające. Zaczynamy od rozkładu jazdy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jaki może być
problem z rozkładem jazdy? Może taki, że go kurwa nie ma. W tym kraju idąc na
przystanek nie ujrzysz naszej swojskiej i przaśnej tabliczki z godzinami
odjazdów autobusów. Co to to nie! Ba! Nie ujrzysz nawet listy linii
autobusowych, które z danego miejsca odjeżdżają, w skrajnych przypadkach nie ma
nawet nigdzie napisanej nazwy przystanku. Jak mieszkasz gdzieś od urodzenia, to
znasz wszystko już na pamięć, ale tak jak dla mnie brak jakiejkolwiek informacji
był niesamowitym utrudnieniem. W Internecie też nie jest fajnie. Nie podają
godzin odjazdów z danego przystanku tylko z końcowych. Proszę mi powiedzieć,
skąd mam do chuja wiedzieć, czy ten pierdolony autobus będzie jechał pięć czy
pięćdziesiąt minut? Chyba czas zadzwonić do wróżki</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Dobra,
autobus przyjechał. Wsiedliśmy i chcemy sprawdzić trasę, żeby upewnić się czy
na pewno jesteśmy w dobrym pojeździe i dojedziemy dokładnie tam gdzie chcemy.
Chodzisz jak ten idiota po tym busie, i co? Nie ma. Nie ma tablicy z
przystankami. Panika, kierowca krzyczy, pasażerowie mdleją, zjeżdżamy na
przeciwny pas, czołówka, śmierć_____________ No, ale dobra, bądźmy poważni.
Nawet nie wiecie, jakie to jest wkurwiające. Osobiście nienawidzę, nie mieć
pewności czy wsiadłem do odpowiedniego środka transportu. Żeby były, chociaż
plakaty z ogólną rozpiską linii z danego końcowego, ale przeca że nie ma, bo
kogo by interesowało dokąd jedziemy. No może na przykład mnie? Zanim zarzucicie
mi czepialstwo, to wyobraźcie sobie, że jesteście w obcym mieście ze skrawkami
tutejszego języka, macie dojechać na drugi koniec aglomeracji, a wiecie tylko,
w jakim kierunku jedzie autobus czy tramwaj i nie posiadacie żadnych innych
informacji. Zajebista perspektywa, czyż nie? Mam to tutaj codziennie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Ostatnia
bulwersująca mnie sprawa jest, nawet dla mnie dość dużym zaskoczeniem. Wiecie
czego się będę czepiał? Prędkości autobusów. O nie nie, nie tego, że jeżdżą za
wolno. One jeżdżą szybko. Można by rzecz, że wręcz zapierdalają, zmieniając
pasy i wymijając samochody jak pojebane. Zaraz pewnie podniosą się lamenty – „<i>Hehe,
ale jesteś zjebany, przecież zajebiście, że jeżdżą szybko to będziesz szybciej
na miejscu</i>”. Ja tak nie uważam. W Zagrzebiu po raz pierwszy bałem się o własne życie jadąc
autobusem. Kierowcy nie mają za grosz poszanowania dla pasażera. No może nie wszyscy,
ale całkiem sporo. Jadąc czuję się raczej jak towar, który trzeba przewieźć jak
najszybciej z punktu A do B, niż jako człowiek - pasażer. Ruszanie z otwartymi
drzwiami, hamowanie w ostatniej chwili przed przystankiem, tak że ludzie się
przewracają, czy trąbienie na kogo popadnie to tutaj codzienność. Chociaż już
powoli się przyzwyczajam to wciąż czasem nawiedzają mnie wizje rozbitego
autobusu ze mną w środku. A ja nawet nie wiem jak po chorwacku jest „<i>wyjście
bezpieczeństwa</i>”.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
To
tyle na dziś. Dzięki za dobre przyjęcie mojego ostatniego wpisu. Mam nadzieję,
ze ten też się wam spodoba. Tymczasem, uciekam nie robić sobie obiadu bo mnie
na niego nie stać. Dlaczego dowiecie się już niedługo :D <o:p></o:p></div>
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-88357172945185492042016-10-19T12:14:00.000+02:002016-10-23T14:31:20.042+02:00Ileś tam rzeczy, które wkurwiają w Zagrzebiu i w całej Chorwacji – część pierwsza lingwistyczna<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 29.3333px; text-align: justify;"><b> </b></span><span style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt;">Dzień dobry wieczór! Dziś chciałbym, żebyście przez chwilę
potowarzyszyli mi w moich wojażach po dzikim bałkańskim kraju byłej Jugosławii
czyli Chorwacji. Stacjonuje w stolicy tego państwa - Zagrzebiu, co wiąże się z
wieloma nowymi rzeczami, które mnie denerwują lub po prostu wkurwiają. Dziś na
sam początek trochę lingwistyki. Zapraszam do lektury!</span></span></div>
<div style="font-size: 12pt; text-indent: 0px;">
<b style="text-indent: -18pt;"><span style="line-height: 107%;"><span style="font-size: large;"><span style="font-stretch: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;"><br /></span></span></span></b></div>
<div style="font-size: 12pt; text-indent: 0px;">
<b style="text-indent: -18pt;"><span style="line-height: 107%;"><span style="font-size: large;"><span style="font-stretch: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;"><br /></span></span></span></b></div>
<div style="font-size: 12pt; text-indent: 0px;">
<div style="text-align: center;">
<b style="text-indent: -18pt;"><span style="line-height: 107%;"><span style="font-size: large;"><span style="font-stretch: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">1</span><span style="font-stretch: normal; font-variant-numeric: normal; font-weight: normal; line-height: normal;">.</span></span></span></b><b style="text-indent: -18pt;"><span style="line-height: 107%;"><span style="font-size: large;">Jagoda, jutro i listopad</span></span></b></div>
</div>
<div style="font-size: 12pt; text-indent: 0px;">
<b style="text-indent: -18pt;"><span style="line-height: 107%;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></b></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> Co łączy te trzy wyrazy? Oznaczają zupełnie coś innego niż
Wam się wydaje. Zacznijmy od poczciwej „jagody”. Z nią wiąże się osobista
historia. Jakoś na początku mojego pobytu w stolicy Chorwacji zostałem
namówiony na swojskie McFlurry. Patrzę na plakat i oprócz znanych wszystkim
smaków, jak – K</span><span style="font-size: 12pt;">itKat czy Oreo w oczy rzucił mi się jeden inny – jagoda. Myślę
sobie, zajebiście, lubię jagody a takich lodów w Polsce nie ma. Wbijam
zadowolony do Maka i zamawiam mój wymarzony jagodowy deser. Co dostałem od
miłej pani ekspedientki? Kurwa truskawkowe lody! Przecież ja nawet nie lubię
truskawek. Co się okazało? W tym pieprzonym kraju „jagoda” to „truskawka”. No
przecież to jest chore. Czy oni mają w ogóle rozum i godność człowieka? No ale
dobra, przejdźmy dalej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> Jutro. W Chorwacji są trzy rodzaje przywitań. Rano mówi się
Dobro jutro, w południe „Dobar dan” a wieczorem „Dobra večer”. Całkiem
rozsądnie, jednak to jutro, które mówi się rano, mocno nie pasuje. Wszystko
przez to, że pochopnie założyłem, iż ten wyraz ma takie same znaczenie jak po
polsku. A taki chuj! Jutro to rano. Serio. Nie wiem skąd im to przyszło do
głowy jak tworzyli ten język, ale strzelam, że byli co najmniej zjarani.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> No i ostatni wyraz – listopad. Co może być nie tak z tym
pięknym miesiącem odzyskania niepodległości i wspominania zmarłych? Znów będzie
historia. Na mieście widziałem plakaty ciekawego koncertu. Data – ósmy listopada
2016. Cena była dość przystępna, więc myślę sobie – pójdę, zobaczę. W zeszłym
tygodniu szukałem informacji na temat tego koncertu. Znalazłem wydarzenie na
Facebooku. Wszystko spoko, tylko był jeden minus, mianowicie ten koncert już
się odbył. Ale że jak to? Przecież miał być za miesiąc? No niekoniecznie. Znów
pojawił się problem w postaci błędnych założeń. Tak, dobrze się domyślacie.
Listopad wcale nie jest listopadem. Jest kurwa październikiem. Październikiem. W
związku z tym koncert, którym byłem zainteresowany był ósmego, nie listopada a
października. Po raz kolejny Chorwacja zrobiłam mnie w chuja.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%;"> Na dziś tyle. To dopiero teaser większej serii. Jeśli chcecie
poczytać o kolejnych dziwnych i wkurwiających rzeczach w Chorwacji, dajcie mi
znak zostawiając jakiś ślad po sobie. A uwierzcie, mam jeszcze bardzo dużo do
opowiedzenia. I tak wiem, że przez ostatnie siedem miesięcy nic nie pisałem.
Powiedzmy, że miałem wakacje. Nie gniewajcie się :D<o:p></o:p></span></div>
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-11830635109839461482016-01-08T11:21:00.001+01:002016-01-08T11:21:08.283+01:00"Nowy rok- Nowy ja" No chyba sobie kpisz! Nikt się mnie tu nie spodziewał, ale oto jestem - nowy, odmieniony, łaknący wyzwań w tym dopiero co rozpoczętym 2016 roku i innych takich pierdół o których mówią ludzie. Niestety święta, nadchodząca sesja i lenistwo spowodowały moją długą absencję w miejscu tym wspaniałym, jakim mój blog jest. W sumie to podejrzewam, że Was to chuja obchodzić, ale ja za to mam czyste sumienie. A o czym dziś? O noworocznych postanowieniach. Zatem zaczynajmy!<br /><br /> Postanowienia. Kto w dzisiejszych czasach ich nie robi? No na przykład ja, ale o tym cichutko, nikt nic nie wie. I tak, owszem, masowa moda na tworzenie sobie noworocznych celów na Facebooku mnie wkurwia. <i><b>"Wyjdę za mąż w 2016"</b></i>, <i><b>"Nie wpadnę w 2016"</b></i>, <i>"Będę szanować papieża w 2016"</i>, <b><i>"Nie obrażę Andrzeja Dudy w 2016"</i></b>. Kurwa ludzie ile można? Fejs jest zajebany po brzegi takimi wydarzeniami. Niektóre, naprawdę kreatywne i starające się coś sobą reprezentować. Ale reszta to totalne dno. <b><i>"Wykąpie się w wodzie po pierogach w 2016"</i></b> - no gratuluje, fajnie masz. <i><b>"Zakocham się w cyganie w 2016"</b></i> - no naprawdę szanuje. <b><i>"Będę bardziej złośliwa w 2016"</i></b> - zajebiście koleżanko! Zdradzić Wam wszystkim pewną tajemnicę. Ludzi chuja obchodzi w jakich idiotycznych wydarzenio-postanowieniach będziesz brać udział. Służysz tylko do nabijania lajków organizatorom, a oni trzepią z Ciebie całkiem niezły hajs. Nie mogę oczekiwać, że ludzie nagle przestaną być idiotami, tylko kurwa proszę o trochę myślenia czasami. Chociaż to tylko walka z wiatrakami.<div>
<br /></div>
<div>
Jednakże jest też druga strona medalu. Postanowienia ciche, dane tylko samemu sobie. Ten rodzaj przyrzeczeń jest zdecydowanie bardziej inteligentny, ale też wymagający. Bo, gdy nie uda Ci się dotrzymać sobie słowa i poniesiesz porażkę, na przykład przy rzucaniu palenia, zawiedziesz siebie i możliwe, że stracisz odrobinę szacunku jaki masz do swojej osoby. Jeszcze gorzej będzie gdy to postanowienie zdradzisz jakiejś osobie na której Ci zależy, a ona w dodatku uwierzy w to, że Ci się uda. W momencie gdy z własnej winy nie podołasz wyzwaniu, możesz stracić w oczach tej osoby. Dlatego te postanowienia są tak trudne, ale i piękne. Bo nic nie smakuje tak dobrze, jak sukces na zaplanowanym polu. I za osoby posiadające swoje, mniejsze lub większe, wyzwania zawsze będę trzymał kciuki. I szanuje tych, którym udaje się im podołać<br /><br /> To już wszystko na dziś, jutro, pojutrze i pewnie kilka tygodni do przodu. Sesja zbliża się wielkimi krokami, a moje lenistwo tylko narasta. Jeśli podołam czekającej na mnie serii wyzwań, to najpewniej o tym wspomnę. A jak nie, to mój następny post będzie o bezsensie systemu szkolnictwa wyższego :)<br /><br />Zapraszam na fanpage - <a href="http://facebook.com/comniedenerwuje" target="_blank">facebook.com/comniedenerwuje</a></div>
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-90448517754749741552015-11-17T17:31:00.002+01:002015-11-26T18:01:32.486+01:00Typy imprezowiczów<br />
Byłem ostatnio na domówce (dobra no, nie byłem bo nikt mnie nie zaprasza, ale znajomy znajomej znajomego był i mi mówił). Na tej imprezie było kilkanaście osób, ale w gruncie rzeczy można było je podzielić na kilka kategorii. I właśnie na tych podziałach chciałbym się skupić. Mam nadzieje, że będzie lekko i z humorem. Albo po prostu będzie jak zwykle. Zapraszam!<br />
<br />
<h3 style="text-align: center;">
<i><br /></i></h3>
<h3 style="text-align: center;">
<i>
Zbuchany Adrian</i></h3>
<div>
<br /></div>
<div>
Dziś praktycznie na każdej imprezie pojawia się ktoś, kto ma zioło. Osobiście mi się to mocno nie podoba, nawet w sumie wkurwia. No ale co zrobię? Nic nie zrobię. No i taki delikwent nic sobie nie robi z faktu, że jakby nie patrzeć marihuana jest prawnie zakazana. Szasta nią na lewo i prawo namawiając <i>ziomeczków </i>do ściągnięcia chociaż jednego macha. Kurwa, człowieku nie śmiej się jak idiota i zrozum, że oni po prostu nie chcą. Jeśli zapytasz znów za dwie minuty odpowiedź będzie taka sama. Tak, za pięć minut też. I za dziesięć także! Ogólnie, niska szkodliwość, wysoki poziom wkurwu u innych. Chyba, że impreza składa się tylko z <b>Adrianów.</b></div>
<div>
<b><br /></b></div>
<h3 style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></h3>
<h3 style="text-align: center;">
<b><i>Cichy Łukasz</i></b></h3>
<div>
<b><br /></b></div>
<div>
<b> <i> </i></b><i>Kojarzysz tego chłopaka, który siedzi sam, sączy piwo i z nikim nie rozmawia. A może wiesz jak ma na imię? Albo chociaż z kim przyszedł bądź kto go zaprosił? Nie? No to się świetnie składa bo ja też nie mam pojęcia skąd on się tu wziął.</i> Ile takich historii przetacza się przez domówki w całej Polsce. Chyba każda, nawet najmniejsza miejscowość posiada wśród swoich obywateli takiego przyczajonego imprezowicza. Nikt nie ma pojęcia jak ma na imię, kiedy przyszedł, kiedy wyszedł. Żadnych konkretnych informacji o człowieku. Idealny nabytek każdej służby wywiadowczej. A co zjadł i wypił to jego.</div>
<h3 style="text-align: center;">
<i><br /></i></h3>
<h3 style="text-align: center;">
<i>
Łasząca Marta</i></h3>
<div>
<br /></div>
<div>
Kulturalna impreza bez walenie wódy w opór.Leci właśnie druga kolejka dobrego likieru czekoladowego wolt 12. Jej to nie przeszkadza. Ona już jest klepnięta. I zaczyna swoją grę. Łasi się do wszystkiego co się rusza. Nie przeszkadza jej płeć, stan cywilny czy cokolwiek innego. Właśnie zostałeś jej najlepszym przyjacielem na zawsze. Albo chociaż do momentu aż wytrzeźwieje. Od teraz wszystko będziecie robić razem. Pić razem, jeść razem, nawet do toalety za Tobą pójdzie. No cóż Ty się męczysz a reszta imprezy ma z Ciebie zajebistą polewkę</div>
<h3 style="text-align: center;">
<i><br /></i></h3>
<h3 style="text-align: center;">
<i>
Najebana Rozalia</i></h3>
<div>
<br /></div>
<div>
Impreza trwa od dwóch godzin. Wtacza się ona, nie no nawet nie wtacza, raczej przesuwa swoje ciało względem płaszczyzny podłogi wszelkimi możliwymi sposobami. Ona już była na biforku, na innej imprezie, no i oczywiście na afterku po niej. Pierwsze hasło jakie pada z jej ust to - <i>Gdzie jest mój kieliszek, kurwa!. </i>Od razu na wejściu nadrabia sześć straconych kolejek. Ledwo stoi, ale twardo pije dalej z innymi. Zazwyczaj ma to jedyny słuszny koniec nad brzegiem muszli klozetowej. Ale jak już zwymiotuje to chętnie wróci do picia. Często podczas takiego najebania, stara się wyhaczyć swojego przyszłego męża. I biada, powtarzam biada temu który da się złapać! Ogólnie, mało przyjemny widok dla innych, ale przecież na trzeźwo jest to dobra dziewczyna.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Na dziś to tyle. Oczywiście wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest przypadkowe. I tak moja droga panno Prokop, nawet ta <i>Łasząca Marta. </i>A Ty drogi czytelniku, jeśli wytrawałeś do końca, to jestem dumny<br />
<br />
PS: Wyłącz AdBlocka, kliknij w reklamy i wesprzyj studenta<br />
<br />PS 2: W związku z roszczeniami osób trzecich, jakoby postacie tutaj mogłyby być kojarzone z wydarzeniami i postaciami autentycznymi (niedorzeczność), imię najebanej zostało zmienione na Rozalia. Zawsze jestem otwarty na sugestie moich kochanych czytelników :)<br />
Fanpage: <a href="http://facebook.com/comniedenerwuje" target="_blank">facebook.com/comniedenerwuje</a></div>
<h3>
</h3>
<div>
<b><br /></b></div>
<h4 style="text-align: center;">
</h4>
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-26229589579714392532015-10-27T16:16:00.001+01:002015-10-27T17:13:31.381+01:00Denerwujący pojęciownik - Podstawowe pojęcia międzyludzkie <br />
<br />
<div>
Rodacy! Czytelnicy! Przyjaciele, koledzy/koleżanki i cała reszta. Dziś zajmę się podstawowymi ludzkimi postawami które jednak nigdy w historii języka polskiego nie otrzymały stosownej nazwy. Wyżej wymienionych będzie trzy. Jeśli macie pomysły na kolejne, chętnie rozwinę tę listę o coraz to nowsze pozycje. Zaczynajmy!</div>
<div>
<br /></div>
<h2 style="text-align: center;">
<i><u><span style="font-size: x-large;">
Przyjaciel ekonomiczny</span></u></i></h2>
<div style="text-align: left;">
Każdy z nas zna taką osobę. Masz przyjaciela, który najczęściej odwiedza Cię akurat wtedy kiedy jesz obiad, chociażbyś jadał go w bardzo nieregularnych porach. Dla niego nie jest to żadna przeszkoda. Jego szósty zmysł podpowiada mu kiedy może zjeść za darmo i nie omieszka z tego skorzystać. Myślisz, że twój przyjaciel przychodzi tylko do Ciebie? Nie łudź się. Takich osób jak Ty nasz<b><i> ekonomiczny delikwent</i></b> ma na pęczki. Mógłby przez miesiąc codziennie jadać u kogoś innego. Są teorie, które mówią, że taka umiejętność jest u każdego człowieka, lecz ujawnia się dopiero wtedy gdy jesteś studentem i zaczynasz mieszkać w akademiku. Sam jestem jej zwolennikiem bo choć nie mieszkam w domu studenckim to czuję, że ta moc coraz bardziej objawia się w moim życiu. Jest jeszcze jeden typ <b><i>przyjaciela ekonomicznego</i></b> mianowicie <b><i>przyjaciel podróżnik</i></b>. Dla niego żadnym problemem jest odwiedzanie Cię co weekend bo przecież mieszkasz w takim świetnym mieście (Warszawa, Kraków, Poznań czy inny ciul większy od jego Wypizdówka). A spróbuj mu odmówić! Foch i mentalna sraczka gwarantowane. Chociaż dla Ciebie brak takiej osoby w swoim życiu może nie być wielką stratą.</div>
<h2 style="text-align: center;">
<i><u><span style="font-size: x-large;">
Klient ergonomiczny</span></u></i></h2>
<div>
Ulubiony klient wszystkich barmanów oraz stały bywalec przybytków oferujących dach nad głową i w miarę tani alkohol. Taki klient bardzo dobrze ocenia swoje możliwości finansowe i w pubie czy innej knajpie zamawia zazwyczaj jedno piwo. Pomyślicie<b><i> ''Co za problem, wypije i pójdzie"</i></b> No właśnie nie. Taki ktoś przychodzi zazwyczaj równo z otwarciem i o tym jednym piwie potrafi cały dzień przesiedzieć w knajpie. Co najlepsze takie osoby zazwyczaj nie są same i takie dwie albo trzy persony, oczywiście okupując największy stolik, siedzą cały wieczór w ciepełku i z muzyczką wydając raptem<b><i> 4.50zł</i></b> za jednego browara. Złoty interes mili państwo, złoty interes. I tu znowu powszechną teorią jest to że studenci są mistrzami w byciu <i><b>klientami ergonomicznymi</b></i>. Powiem krótko - potwierdzam. Nie raz widziałem studentów którzy kupowali jedno piwo i siedzieli w pubie grając w karty itp. No i samemu parę razy mi się to zdarzyło :)<br />
<h2 style="text-align: center;">
<i><u><span style="font-size: x-large;">
Seksualna kłusowniczka</span></u></i></h2>
</div>
<div>
Sobota, godzina 23.30. Na imprezie w klubie <i><b>Bajlando</b></i> wkracza ona. <b>Karyna</b>. Ubrana od stóp do głów w jakąś markę, zazwyczaj nawet w kilka. W jej głowie jest już plan na ten wieczór. Będzie królową polowania. Właśnie na tym balecie znajdzie swojego księcia z bajki. Na parkiecie ociera się o każdego możliwego faceta chyba wszystkimi częściami ciała łącznie ze stopami. Nikt <b>Karynie</b> nie powiedział że jej outfit to szczyt wieśniactwa, a tapeta z jej twarzy zasypuje podłogę. Na tym polowaniu ona nie jest myśliwym. Jest <i><b>kłusownikiem</b></i>. Szuka najsłabszej ofiary a gdy ją dopadnie nie ma już zmiłuj. Rzuca się biedakowi do ust i zalewa pocałunkami. Ale to nie koniec bo od razu zaprasza swojego wybranka na romantyczne zwiedzanie toalety. Ten facet zazwyczaj jest już tak pijany, że nie ogarnia w jakie bagno się pakuje. Dowie się rano. Takich <i><b>seksualnych kłusowniczek</b></i> jest w mniejszych miastach i na wsiach bardzo wiele. Pozostaje zacytować klsayka <i><b>"No co zrobisz? Nic nie zrobisz"</b></i><br />
<br />
To tyle na dziś. Chętnie przeczytam w komentarzach wasze pomysły na kolejne sekcje pojęciownika i z największą przyjemnością je tutaj opisze. A może nie zgadzacie się z moimi definicjami wyżej wymienionych pojęć?. To też mi napiszcie. Dzięki za uwagę :)<br />
<br />
Fanpage: <a href="http://facebook.com/comniedenerwuje" target="_blank">facebook.com/comniedenerwuje</a><br />
<b><i><br /></i></b>
<b><i>Wyłącz AdBlocka, kliknij w reklamy i wesprzyj studenta :)</i></b></div>
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-76144906832448395352015-10-11T20:46:00.000+02:002015-10-11T21:45:07.242+02:00Na bieżąco - 25 październik<br />
<br />
25 października. Czymże jest ta data? Ano jest, lub powinna być, ważnym dniem w życiu każdego Polaka. Ten dzień jest terminem wyborów do Sejmu i Senatu. Dziś skupię się właśnie na nadchodzącym <i style="font-weight: bold;">"święcie demokracji" </i>jak i na wszelkich wydarzeniach skupionych wokół niego, czyli głównie na kampanii wyborczej. Zaczynajmy!<br />
<br />
<div style="text-align: left;">
Ile osób w Polsce chadza na wybory, referenda itp.? W ostatnich 15 latach Polacy mieli możliwość głosować 24 razy. Średnia frekwencja z tych lat wynosi 43,2% Spoko wyniki można pomyśleć. No chyba nie do końca. Biorąc pod uwagę ilość osób, która mogła wziąć udział w ostatnim referendum a mianowicie 30 564 605 (słownie: trzydzieści milionów pięćset sześćdziesiąt cztery tysiące sześćset pięć) osób, oraz ustanawiając tę grupę naszym punktem odniesienia i wyliczając z tego procent nieobecnych, czyli 56,8% można dojść do wniosku, że średnio 17 360 695 (słownie: siedemnaście milionów trzysta sześćdziesiąt tysięcy sześćset dziewięćdziesiąt pięć) osób ma swój kraj, z różnych powodów głęboko w dupie. No zajebiście. Ja wiem, że nigdy nie będzie stu procentowej frekwencji i że nawet dziewięćdziesiąt procent to mocno abstrakcyjna liczba, ale jak w tym kraju ma być dobrze, kiedy połowa kraju, gdy ma jakąś siłę sprawczą, ma ten kraj w nosie. Ludzie obudźcie się! Raz do roku możecie coś zrobić to zróbcie to! Chuj już z tym, że nie masz na kogo zagłosować, idź i oddaj pusty głos, ale przynajmniej nie olewaj kraju. Nie potrafię zrozumieć, jak to jest, że człowiek ma możliwość spróbować coś zmienić a i ta woli siedzieć w domu i narzekać. Odkąd skończyłem osiemnaście lat wziąłem udział w każdym możliwym głosowaniu, oprócz ostatniego referendum, gdzie po prostu nie byłem w swoim mieście. Tym razem mam zamiar zabezpieczyć się na tą ewentualność wziąć z urzędu papier, który upoważni mnie do głosowania w każdej możliwej komisji. Obywatelski obowiązek ma się rzadko, Nie warto lać na niego.<br />
<br />
A teraz parę słów o kampanii. Mam wrażenie, że jest ona największym powodem dla którego ludzie nie chcą na wybory chodzić. Politycy obiecują gruszki na wierzbie, człowiek ślepo im wierzy, a gdy już do sejmu wejdą, mają wyborcę gdzieś i nawet nie próbują obietnic zrealizować. W tym roku szykuje się praktycznie to samo. <b><i>"Dam 500 zł na dziecko! Dam 1000 zł na mieszkanie! Dam Wam chuja w dupe. Chuja w dupe? Tego jeszcze nie było. Głosujmy na pana Y on da chuja w dupę</i></b>!<b><i>"</i></b> Tak to mniej więcej wygląda. Ekonomiści się śmieją, bo już dziś wiadomo, że na większość obietnic kasy nie będzie. Ale politykom ani trochę to nie przeszkadza i obiecują kolejne cuda. A gdy ktoś stara się prowadzić racjonalną kampanię, zostaje zaraz zakrzyczany przez cudaków od obietnic. Dlatego JOWy, choć w swojej formie trochę głupie, pozwoliłyby na rozliczenie polityków w sposób bardziej personalny, choć i tak musielibyśmy na to czekać do kolejnych wyborów, gdzie ludziom nie będzie chciało się iść. Także głosujmy na pana Y ;)<br />
<br />
Moje poglądy nie są tu ważne. PiS ma wielkie szanse na zwycięstwo co dla Polski, zmianą praktycznie nie będzie. Pójdę na wybory, oddam ważny głos, nie wyjdę z przeświadczenia, że mój głos niczego nie zmieni. Potem przyjmę każdy wynik z godnością, oprócz frekwencji , która mnie pewnie bardzo mocno zdenerwuje, lub po prostu wkurwi.<br />
<br />
Fanpage: <a href="http://facebook.com/comniedenerwuje" target="_blank">facebook.com/comniedenerwuje</a><br />
<br />
Wyłącz AdBlocka, kliknij w reklamy i wesprzyj studenta :)<br />
<br />
<br />
Źródła: wikipedia.pl, referendum2015.pkw.gov.pl/</div>
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-64326969941289468392015-09-23T23:23:00.000+02:002015-09-23T23:53:44.769+02:00Na Bieżąco! - Służba zdrowia<br> Dzień dobry, dobry wieczór, witam. Ja wiem, oprócz jakiegoś tam porozumienia pomiędzy ministerstwem zdrowia a pielęgniarkami, to w służbie zdrowia nic się ostatnio nie wydarzyło. No i właśnie o to nic się rozchodzi. W NFZ od lat panuje burdel a teraz w pewnym stopniu dotknął on mnie. Także czas na jedno z osobistych wkurwiających doświadczeń z którymi przyszło mi się ostatnio zetknąć. Zapraszam Was do przychodni!<br><br> Ostatnio jest gorzej z moim zdrowiem. Z psychicznym od zawsze nie było kolorowo (uwielbiam te hasła typu "<i>Tylko wariaci są coś warci!</i>". Jeśli tak twierdzisz droga koleżanko lub kolego to zapraszam do <a href="http://www.szpitalpsychiatryczny.radom.pl/" target="_blank">Krychnowic</a>. Pacjenci ucieszą się z każdej wizyty), ale teraz podupadło trochę to fizyczne, więc podjąłem męską decyzję by zapisać się do lekarza. Nie byłem w przybytku zwanym przychodnią ze trzy lata, a ostatnią wizytę zaliczyłem jeszcze w poradni dziecięcej. Wraz z moją osiemnastką i oficjalną dojrzałością, przyszło przenieść mi się już do dorosłych, ale zetknąć się osobiście z panującym tam burdelem miałem okazję dopiero wczoraj. Już od wejścia poczułem się jak intruz. Autentycznie. Zostałem zmierzony wzrokiem przez staruszków na korytarzu, jakbym co najmniej chciał zabrać ich emerytury. W głowie pojawiła się jednak brutalna myśl, że nie po to tam przyszedłem. I wtedy ją zobaczyłem. Stała tam dumna i gotowa by mnie przyjąć i ugościć jak swojego. Nie mogłem się jej oprzeć i tym sposobem stanąłem w kolejce do rejestracji. Przede mną jakieś milion i pięć osób. No dobra nie aż tyle, ale miałem czas żeby policzyć. Było to dokładnie 17 osób. Niestety nie była to liczba ostateczna. Wraz z odchodzeniem kolejnych osób z kolejki (wiem to brzmi bardzo źle w kontekście tego, że znajdowałem się w miejscu gdzie są sami chorzy, ale lepsze to niż skojarzenia z obsłużeniem) ze stołków podrywali się kolejni emeryci z triumfalnym okrzykiem ja tu za tą Panią/Panem stałem. Ciul, jak mawia klasyk, młode nogi mam, postoje. No i jakoś tak minęło mi dwadzieścia minut i byłem już tylko trzeci. W międzyczasie przysłuchiwałem się terminom wizyt. Listopada 2016, kwiecień 2017, grudzień 2248, ale rano bo po południu już wszystkie numerki zajęte. Chore i pojebane. I gdy już tak byłem blisko upragnionego raju jakim było okienko rejestracji, wśród pielęgniarko-sekretarek przeszedł cichy szmer. Skończyły się śmiechy, ucichły rozmowy i padło ciężkie niczym ja zdanie - <i style="font-weight: bold;">EWUŚ się zaciął. </i>Mój raj odjechał pośpiesznym o nazwie rzeczywistość. Specjalistom od informatyki medycznej zajęło na szczęście jedyne pół godziny by ogarnąć temat i przywrócić ten szczyt techniki do działania. W końcu dotarłem do okienka. Moim celem było zapisać się do lekarza pierwszego kontaktu. Jasne, nie ma problemu, ale nie na dziś. Termin wizyty? Poniedziałek. Przypomnę, że wczoraj był wtorek, Cieszę się, że nie dolega mi, chyba, nic poważnego to jest duża szansa, że wytrzymam do tego czasu. Ale gdybym miał 40 stopni gorączki itp. Wyjścia są dwa. Pojechać w nocy na pogotowie, albo znaleźć sobie ładną umieralnie. Wiwat NFZ!<div>
<br></div>
<div>
Czas na jakieś wnioski. W służbie zdrowia jest źle. Niesamowicie. Burdel na kółkach. Do tego często pojawiają się zachowania rodem z PRLu, które osoby takie jak ja niesamowicie wkurwiają. Czy są jakieś możliwości naprawy, Ni chuja nie mam pojęcia, ale wydaje się, że wcześniej czy później to wszystko pierdolnie.A wtedy to dopiero będzie jazda. Dlatego jak tylko mogę bronię się przed wizytami lekarskimi, bo może i wyjdę zdrowszy fizycznie, ale psychicznie się pogrążę<br><br>Fanpage - <a href="http://facebook.com/comniedenerwuje" target="_blank">facebook.com/comniedenerwuje</a></div>
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-49373606094739946092015-09-07T00:18:00.000+02:002015-09-23T23:23:27.089+02:00Na Bieżąco! - Imigranci<br />
Skoro zakończyłem <b><i>Hejterski Dekalog</i></b>, to czas zacząć coś nowego. Tym czymś jest właśnie to co widzisz, Drogi Czytelniku, czyli cykl roboczo nazwany <i style="font-weight: bold;">Na Bieżąco. </i>Ubzdurałem sobie, że będę opisywać i wyrażać opinię na temat tego co dzieje się wokół mnie, czy to w samym Radomiu, czy to na świecie. I od razu zacznę z grubej rury dorzucając swoje piśiont groszy do tematu imigrantów, którzy szturmują granice Unii Europejskiej. Zapnijcie pasy bo wyruszamy w trasę po rasizmie i ksenofobii.<br />
<br />
Węgry parę dni temu. Tłum imigrantów stara się wedrzeć na dworzec w Budapeszcie krzycząc, że chcą do Niemiec. To już pierwszy paradoks jakich wiele wokół imigrantów. Jako to się dzieje, że uciekając z Syrii, Iraku czy innego Allah kraju, klepią te kilometry przez kolejne wolne od wojny państwa z okrzykiem <b><i>"</i></b><i style="font-weight: bold;">Na Niemcy!" </i>znaczy się <b><i>"</i></b><i style="font-weight: bold;">Do Niemiec" </i>. Dzieje się tak dlatego. że oprócz Brytyjczyków, Niemcuszki z całej Unii mają najlepsze warunki socjalne. Nie oszukujmy się, że to bydło, bo jak inaczej mam nazwać ludzi, którzy na granicy austriacko-węgierskiej obrzucali polski autokar fekaliami, bądź mówiąc potocznie gównem, będzie pracować. Wracając do kupy. Wiecie dlaczego tak zrobili? Oprócz totalnego braku wychowania i ogólnego zezwierzęcenia zrobili to dlatego, że nie chcieli ich przepuścić do Austrii, Nie wiedzieli tylko, że mają pozwolenie na przejście. Dlaczego? Bo praktycznie nikt z nich nie rozumiał komunikatów w języku niemieckim i angielskim, które były wygłaszane na granicy.<br />
<br />
Druga sprawa. Media strasznie rozczulają się nad imigrantami, informując nas, że wśród nich są kobiety i dzieci. Ja oglądając zdjęcia z Budapesztu czy okolic Eurotunelu we Francji widzę, głównie dwudziestokilkuletnich facetów, którzy krzyczą, wszczynają awantury i ogólnie zachowują się jak podludzie. Dzieci owszem trafiają się, ale głównie na plecach swych ciapatych tatusiów. Kobiet jest jak na lekarstwo. To bardzo ciekawe, że zamiast starać się ratować swój kraj, tylu młodych mężczyzn, w wieku poborowym, próbuje dostać się do Unii. Ja wiem, że <i>wojna, </i>ale gdyby taka wojna miała miejsce w naszym kraju, szczerze wątpię w to, że tylu młodych facetów wołałoby uciec. No ale nie jesteśmy ciapaci.<br />
<br />
Sprawa trzecia i już chyba ostatnia. Przyjęcie do Polski 2200 imigrantów. Nie podoba mi się to żeby nie powiedzieć, że mocno mnie wkurwia. Nie ukrywajmy, kolorowo u nas nie jest, tysiące Polaków żyje w skrajnym ubóstwie, a te chujki z polskiego parlamentu będą uchodźcom dawać zasiłki i mieszkania socjalne, którymi oni gardzą jak jedzeniem oferowanym przez Czerwony Krzyż. Właśnie, nie wiem czy wiecie, ale w ciul dobrego jedzenia te kurwy po prostu wyrzucają do koszy na śmieci bo oni nie chcą żarcia tylko do Niemiec. Po prostu bydło. Wracając do tematu. Co powinna zrobić Polska? Moim zdaniem to co Australia. Kilka lat temu był to popularny cel dla uchodźców. Teraz już nie jest. Dlaczego? Ponieważ Australia jest mądrym krajem. Imigranci z Ciapaklandów nie mają szans na zdobycie chociażby karty pobytu tylko są systematycznie odsyłaniu skąd przybyli, często jeszcze na statkach, którymi próbują się dostać do kraju kangurów. Genialne w swej prostocie. Pani Kopacz i Panie Dudo! Czas pójść po rozum do głowy.<br />
<br />
Na sam koniec jeszcze jeden mały wątek. Skąd wiemy, że wśród tych imigrantów nie ma terrorystów. Ano nie mamy pojęcia. Dam sobie rękę uciąć, że dojdzie do jakiegoś zamachu, w którym winnym okaże się ten uchodźca, który teraz krzyczy, że chce do Niemiec. Ale naprawdę wolałbym się mylić. Nie wątpię, że wśród tych ludzi są tacy, którzy naprawdę uciekają przed wojną, ale większość po prostu idzie na łatwiznę, chcąc zagwarantować sobie dostanie życie za nic. Nie nawołuję tutaj do żadnych linczów czy nienawiści. Nawołuję tylko do trzeźwego myślenia. To tyle w kwestii ostaniach wydarzeń. Pewnie spore grono z Was się ze mną nie zgodzi, ale swoje ksenofobicznego myślenia nie zmienię. Nie chce w Polsce tych ludzi, a wręcz się ich boję.<br />
<br />
Fanpage - <a href="http://facebook.com/comniedenerwuje" target="_blank">facebook.com/comniedenerwuje</a>Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-67035907849914217722015-08-16T22:48:00.004+02:002015-08-17T14:45:06.323+02:00Punkt dziesiąty - Wszyscy <br />
<div>
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
To już dziesiąty raz gdy zaczynam moje użalanie się nad światem. Gdzieś, kiedyś nazwałem ten cykl hejterskim dekalogiem, więc jak nietrudno wywnioskować, będzie to mój ostatni wpis w tym stylu. A o czym napiszę? O wszystkim, bo po prostu wszystko mnie wkurwia. Ale z tego wszystkiego najbardziej denerwują ludzie. Dlaczego? Czytaj dalej, a może się przekonasz</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ludzie. Śmieszna rasa, która zamieszkuje planetę zwaną Ziemia. Podobno zaczynali od Adama i Ewy, a teraz jest ich siedem miliardów. Nie wiem, nie wnikam kto tam z kim i kiedy. Grunt, że świat pod przewodnictwem człowiek jest wspaniałym miejscem i oazą spokoju. A chuja tam, non stop jakieś wojny, ten nie lubi tamtego to zabierze mu trochę państwa, ten się odgraża, że wyśle na niego atomówkę, jeszcze inny w tym czasie udzieli im kredytów na broń a jak nie będą ich spłacać sam zaatakuje. Po prostu wspaniale, ale w sumie póki w Polsce jest pokój to jeszcze jakoś niesamowicie strasznie mnie to nie wkurza.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O wiele gorszy jest człowiek, którego spotykasz na codzień. Taki to potrafi napsuć krwi. Odbywa się to różnie. Czasem wkurzy fakt, że ktoś popycha Cię w autobusie. Innym razem, że jesteś kimś na posyłki albo zapchajdziurą w czyimś życiu. Odrzucenie też cholernie boli, Nie polecam też fałszywych przyjaźni, albo bycia po prostu szują dla innych. I to wszystko jest w stanie zafundować nam druga osoba. Czasem świadomie czasem nie, z premedytacją lub przez przypadek. Możemy odbierać to rożnie. Są persony, które stwierdzą, że tak miało być, że dany człowiek pojawił się w czyimś życiu, Część będzie myśleć, że to ich wina, że popełnili w swoim życiu błąd. A tak naprawdę wina leży po stronie tego kto nas wkurwia. No może nie zawsze, ale głównie. A wiecie, co jest najśmieszniejsze? Że człowiek robi drugiemu co jemu nie miłe</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Wkurwiają mnie ludzie, którzy nie doceniają tego co mają. Wkurwiają narkomani, którzy okradają własne rodziny. Wkurwiają elementy społeczne, które przesiadują całe życie pod sklepem. Wkurwiają srający do własnego gniazda, Wkurwiają uwielbiający niszczyć innym życie. Wkurwiają mnie praktycznie wszyscy. Wszyscy. Nawet Ci których mijam każdego dnia na ulicy są na swój sposób denerwujący. Wiem, ze skoro rak myślę to chyba jest coś ze mną nie tak. Ale czy na pewno?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A wiecie jaki jest największy paradoks? Nie potrafię, żyć bez ludzi. Ciągnie mnie do nich każdego dnia. Dzień bez rozmowy z kimś dla mnie bliskim jest totalną udręką. Bo jak to kiedyś napisał Maleńczuk w jednej ze swoich piosenek: <i><b>Choć mnie nieraz wkurzą i zdrowo mi napsują krwi, </b></i><b style="font-style: italic;">w sumie z ludźmi fajnie mi. Absolutnie</b></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Fanpage: <a href="http://facebook.com/comniedenerwuje" target="_blank">facebook.com/comniedenerwuje</a></div>
</div>
</div>
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-84621474146400731272015-07-22T07:55:00.000+02:002015-07-22T08:43:52.883+02:00O przygodach Bożydara To co za chwilę przeczytasz to moje pierwsze opowiadanie. No dobra, początek tego opowiadania. Jeśli Ci się spodoba i chcesz więcej zostaw po sobie jakiś ślad w postaci komentarza lub lajka na fejsie. Enjoy!<br />
<br />
Fanfara rozległa się w całym pokoju mącąc dotychczasowy spokój<br />
- Kurwa jego mać, poniedziałek – powiedział zrezygnowanym tonem Bożydar szukając po omacku telefonu w celu wyłączenia budzika<br />
- Nie ma to jak wstać o 5.30 tylko po to żeby znów iść do tej pierdolonej pracy. Jakże ja bym pragnął rzucić wszystko i spierdzielić w Bieszczady – kontynuował schizofreniczny wywód sprawdzając, w odnalezionym wśród pościeli telefonie, fejsa.<br />
- Nosz ja pierdole… Elwira jest w związku. Pół życia mi się podoba, ale zawsze brakuje mi jaj żeby z nią zagadać. A teraz już po chuju. Ciul z tym trzeba się ogarnąć, bo nie zdążę na autobus– rzekł, po czym zaczął zakładać wczorajsze skarpety<br />
Musicie wiedzieć, Bożydar nie jest zwykłym facetem. Jest młodym mężczyzną, tak koło dwudziestki, który odniósł już kilka znaczących sukcesów w życiu. Już w podstawówce był drugi w konkursie wiedzy o papieżu na poziomie jego szkoły (wygrała mała Kamila, która teraz jest prostytutką) a aktualnie wynajmuje 9 metrowy przestronny pokój z widokiem na blokowisko. Ma też niesamowicie ważną pracę. Jest Team Leaderem w nowo powstałym Call Center, zajmującym się wciskaniem losowo wybranym przez niesamowity system zwany książką telefoniczną, starszym osobom, garnków i innych pierdół gospodarstwa domowego. Zarabia oszałamiające 6 zł na godzinę i ma pod sobą czwórkę ludzi, dzięki czemu uważa się za człowieka sukcesu. I nic nie zapowiadało, że to się kiedykolwiek zmieni<br />
<br />
5 na Pruszaków miała jeszcze trzy minuty do odjazdu, gdy Bożydar biegnąc w stronę przystanku patrzył na jej oddalającą się bryłę<br />
- FUUUUCK…. Teraz już na pewno się spóźnię – powiedział sobie w duchu, żeby nie wyjść na wariata gadającego sam do siebie na przystanku.<br />
Do następnego autobusu było piętnaście minut, więc nasz bohater przysiadł sobie by zapalić fajkę. Znikąd pojawił się patrol straży miejskiej.<br />
- Witam, młodszy strażnik Ćmok. Obywatelu, co to za palenie w miejscu publicznym? Mandacik będzie hehehe – powiedział wyraźnie zadowolony strażnik<br />
- Jeszcze mi tego, kurwa, z rana brakowało – rzekł poirytowany Bożydar<br />
- No i obywatelu kumulacja! Za przeklinanie w miejscu publicznym 50 zł i za palenie drugie 50 zł. Czyli razem….. yyyyy…. Hmmm…. – w tym momencie strażnik wyjął kalkulator – noooo tu się dodaje…. No to będzie 100 zł razem. Przyjmujesz czy kierujemy do sądu?<br />
- Przyjmuje, nie mam innego wyjścia<br />
- No, masz szczęście. Chyba bym się zajebał jakbym miał pisać wniosek do sądu hehe<br />
- A panu to wolno przeklinać – spytał Bożydar<br />
- Synek ja tu jestem władzą. Mi wszystko wolno – rzekł strażnik wręczając chłopakowi mandat.<br />
<div>
<br /></div>
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-53025140489885045152015-07-02T12:05:00.001+02:002015-07-02T12:05:03.614+02:00Punkt dziewiąty - Nagonka na Radom<div dir="ltr">
Herzlich wilkommen! Tym jakże pięknym niemieckim zwrotem (tak, tak wiem szwaby itp) chciałem rozpocząć mocno wkurwiający mnie temat. Wspomniałem o tym ciut w poprzednim wpisie i postanowiłem poruszyć go ciut bardziej. Zapnijcie pasy i startujemy.</div>
<div dir="ltr">
<br /> Od jakiegoś czasu w internecie, prasie i w ogóle kurwa wszędzie obserwuje nagonkę i wyśmiewanie się z mojego miasta. Szczególnie denerwuje gdy śmieją się niego ludzie, którzy właśnie z Radomia pochodzą. Zamiast starać się zmieniać opinię i pokazywać, że miasto jest naprawdę spoko to srają do własnego gniazda. Możliwe, że sam w tym temacie nie jestem super święty i w sumie trochę tego żałuję. Radom nie jest wcale gorszym miastem niż Szczecin, Łódź czy Rzeszów. Teraz trochę faktów geograficznych i historycznych Mamy 219 tysięcy mieszkańców co czyni Nas 14 miastem w Polsce pod względem ludności. Pierwsze pisane wzmianki o mieście pojawiają się już w X wieku naszej ery a początki osadnictwa szacuje się na jeszcze wcześniejszy okres. Z Radomiem związanych jest wiele ważnych wydarzeń, jak choćby podpisanie jednej z Unii Polsko - Litewskiej oraz wybitnych polskich artystów między innymi Jan Kochanowski czy Jacek Malczewski.</div>
<div dir="ltr">
<br /> Dziś moje miasto znane jest tylko ze słynnej wigilii gdzie królowała Chytra Baba, dzięki czemu radomianom wyrabia się opinię złodziei, oraz z pomnika Jaśnie Państwa Wybitnie Martwych W Zamachu Smoleńskim Kaczyńskich, który stoi w najbardziej reprezentatywnej części miasta. W internecie można znaleźć kawały o Radomiu typu "<i style="font-weight: bold;">Być w Paryżu i nie zobaczyć wieży Eiffla to jak przyjechać do Radomia i nie dostać w mordę" </i>Owszem są w mieście dzielnice gdzie lepiej samemu po zmroku nie chodzić, ale w którym nie ma? Chociaż same władze skazują się na taki wizerunek bo zeszłorocznym pomysłem na poprawę opinii o Radomiu był biletowany trzydniowy festiwal muzyki disco polo z tak znanymi zespołami jak Playboys czy Weekend. Serio kurwa? Moje miasto tylko na tyle stać?</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
Ja wiem, że to miasto nie jest idealnie. Ale wiem też, że w żadnym stopniu nie jest gorsze od innych. Jestem nawet skłonny stwierdzić, że od wielu jest lepsze. Jeśli chcesz hejtować Radom to proszę bardzo. Ale mam jedną prośbę. Przyjedź tutaj, zobacz to miasto. Poczuj jego urok gdy wieczorem przechadzasz się ścieżkami nad zalewem lub deptakiem na Żeromskiego. Potem pisz i mów co chcesz. Tylko przyjedź i zobacz <br /><br />Fanpage - <a href="http://facebook.pl/comniedenerwuje" target="_blank">facebook.pl/comniedenerwuje</a></div>
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-2952549032016680022015-06-25T21:18:00.000+02:002015-06-26T21:29:14.994+02:00Punkt ósmy - Połączenie kolejowe Radom-Warszawa Dzień dobry witam, po tej jakże króciutkiej przerwie nietwórczej i dziś dopierdalam z tematem, który wyprowadza mnie z równowagi za każdym razem jak o nim czytam, czyli o sławnym połączeniu kolejowym Radom-Warszawa. Nie będę się tłumaczył czemu mnie tutaj dość długo nie było, ale mam nadzieje, że ten tekst trochę Wam to wynagrodzi. Odjazd!<br />
<br />
Uwielbiam podróżować koleją. Jest tanio (w miarę, szczególnie w mniejszych spółkach kolejowych, bo ceny za Pendolino w PKP Intercity to jak dla mnie chuj) wygodniej, zważywszy na to, że w innych środkach transportu moje nogi mocno cierpią, nie ma idiotycznych opłat za bagaż, możesz za darmo przewieźć rower, tabor się non stop ulepsza, no ogólnie jest prawie zajebiście. No właśnie prawie. Ten jakże piękny i wręcz idylliczny obraz zaburza mi połączenie Radom-Wawa. Jak myślicie mysie pysie kolorowe, urwipołcie moje jedne ile może zająć pokonanie stu kilometrowego odcinka pociągiem przyspieszonym (nie zatrzymującym się na połowie stacji) w XXI wieku? Godzinę? Półtorej? No może w ostateczności dwie? Otóż, kurwa, nie. Ta trasa to raptem dwie godziny i dwadzieścia siedem minut. Sto kilometrów które samochodem można zrobić w czterdzieści a busem w sto dwadzieścia minut. Osobówką to już zawrotne dwie godziny i pięćdziesiąt minut. Fajniej jest w drugą stronę. Trasa Warszawa Wschodnia - Radom w dwie godzinki i pięćdziesiąt osiem minut. Czyż to nie kuszące? Ale idą zmiany! W wakacje będzie jeszcze wolniej :) Aby utrzymać aktualne parametry trasy, czyli żebyś drogi radomianinie mógł w trzy godziny dojechać do stolicy, zostanie przeprowadzona konserwacja torów, dzięki której uda się okresowo zwiększyć czas przejazdu do nawet czterech godzin. No po prostu kurwa zajebiście... Od chyba już siedmiu lat trwa remont torów na tym połączeniu, który nawet się jeszcze nie rozpoczął. To jest autentyk. Tak długo nie można wybrać wykonawcy, albo jak go wybiorą to ten się wycofuje. Pociągi dalekobieżne ze względu na chujową trasę do Wawy po prostu omijają nasze miasto, przez co dużo ono, jak i sami ludzie stąd, traci. Koleje Mazowieckie wysyłają najgorszy możliwy tabor ( przynajmniej zazwyczaj takimi jeżdżę ) pewnie dlatego, że strach puścić coś lepszego bo tory mogą tego nie wytrzymać.<br />
<br />
Wkurwia mnie takie coś. Przez indolencje niektórych osób Radom, jak i po prostu ludzie, tracą możliwości, stając się swoistym zaściankiem Polski. Jak mamy pokazać, że Radom to nie jest gorsze miejsce niż inne polskie miasta, jak tu się odpierdala taki cyrk. Kiedyś gdzieś przedstawiałem się mówiąc ironicznie i nie wierząc w swoje słowa "Cześć jestem z Radomia i się tego wstydzę". Dziś coraz bardziej uświadczam się w przekonaniu, że rzeczywiście tak jest.<br />
<br />
Fanpejdż - sranpejdż: <a href="https://www.facebook.com/comniedenerwuje" target="_blank">facebook.com/comniedenerwuje</a>Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-1186488300033624632015-04-16T12:22:00.001+02:002015-04-22T20:27:48.139+02:00Przypadek? Nie sądzę Sprzedano mi temat, nad którym już trochę myślałem, ale nie wiedziałem jak ugryźć. Na szczęście zajęcia z historii filozofii, gdzie się właśnie znajduje, są tak nudne, że aż lepiej się myśli i ma ochotę pisać. Dlatego nie przedłużając już tego wstępu - zaczynamy. I jeszcze jedno - Nie będzie sadystycznie. Chyba ( To już trzynasty post. Oby nie był pechowy )<br />
<br />
Czy wierzycie w przeznaczenie? A w to, że czasem przypadki nie są przypadkowe? To może chociaż w to, że w życiu są takie chwile które wpływają na nie bardziej niż nam się wydaje? Ja wierzę. Może nie we wszystkie trzy, ale w nieprzypadkowe przypadki na pewno. Parę razy w moim, życiu zdarzyło się takie dziwne coś co potem definiowało np. niektóre znajomości. Od razu do głowy przychodzi ten moment gdy pierwszy raz spotkałem moją przyjaciółkę, wtedy jeszcze zupełnie obcą osobę, na jakiejś imprezie. Była nawalona w trzy tyłeczki i w sumie mój mózg zaszufladkował ją jako niegroźną imprezowiczkę, nie skalaną mózgiem. Dopiero pół roku później trafiłem na nią po raz drugi, okazała się świetną osobą i zakotwiczyliśmy w swoich życiach na dłużej.W sumie ostatnio gdy byłem w Warszawie przydarzył mi się kolejny dziwny zwrot wydarzeń. Wraz ze znajomymi mieliśmy udać się na Dworzec Wschodni, ale okazało się, że wszystkie SKMki kończyły kursy w okolicy godziny 0:50 a my znaleźliśmy się na stacji Warszawa Stadion równo o 1:00. Metro wciąż kursowało i pojechaliśmy na słynny Centralny. Tam udaliśmy się do Maka, w którym były wielkie kolejki więc rozbiliśmy się w rogu koło drzwi do niego. Tam po paru chwilach przysiadła się do nas pewna blondynka. Przegadaliśmy z nią 4 godziny zanim przyjechały pociągi do naszych miast. Była nam niezwykle wdzięczna, za otwartość i uśmiech jakim nią obdarzyliśmy. A to wszystko w ogóle by się nie zdarzyło gdybyśmy przybyli na Stadion o dziesięć minut wcześniej.<br />
<br />
Koncepcja przeznaczenia może wydawać się odrobinę straszna. Sugerowanie człowiekowi, że tak naprawdę nie ma on wpływu na swoje życie i wszystko jest mu z góry zapisane, może nawet doprowadzić do depresji spowodowanej brakiem sensu istnienia. Ja w przeznaczenie nie wierzę, jednak wierzę w to, że świat jest skonstruowany w taki dziwny sposób, że czasem wtyka swojego wielkiego ziemistego <i><b>Palucha Przypadku</b></i> w czyjeś życie zmieniając jedną maleńką rzecz, która wywołuje reakcję łańcuchową i czasem wywraca nasze, życie na drugą stronę. Dla mnie to jest pewne piękno świata, w którym przyszło nam istnieć. Ten mały ekscytujący fakt, że kupienie przez nas cytryn w sklepie, może okazać się pewnym punktem zwrotnym na miarę podróży na drugi koniec świata. Nigdy nie wiemy co nas spotka.<br />
<br />
Wspiąłem się dziś na wyżyny mojej erudycji i napisałem coś zupełnie bez wulgaryzmów i naprawdę rozsądnego. Nie wiem jak Wam się to spodoba, ale mam nadzieje, że okaże się tym punktem zwrotnym w Waszych życiach :) Kto wie, może mam taką siłę. I pamiętajcie! Nie wiecie kiedy zaatakuje was wielki ziemisty <b><i>Paluch Przypadku !</i><br /><br />Fanpage - <a href="http://facebook.com/comniedenerwuje" target="_blank">facebook.com/comniedenerwuje</a></b>Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-15887094028174434842015-03-26T11:34:00.000+01:002015-03-26T19:12:34.556+01:00Punkt siódmy - Stres przedegzaminacyjny<div dir="ltr">
Witam, witam, witam. Nie było mnie tu od bardzo dawna, za co bardzo przepraszam osoby, które czytują tego bloga ( całe dwie ) Pojawił się tu już tekst o szkolnictwie a dziś chciałem ciut do niego nawiązać, gdyż moim tematem będzie matura i wszystkie możliwe egzaminy. Oddaję sobie głos.</div>
<div dir="ltr">
Coś mnie wkurwia. Znaczy się to nic nowego bo wkurwia mnie milion różnych rzeczy, włącznie ze mną samym, ale ta sprawa wkurwia mnie jakoś tak wybitnie. Denerwuje i doprowadza mnie na skraj szewskiej pasji ta atmosfera wielkiego stresu przedmaturalnego. Non stop wysłuchuję, że ktoś nie zda, nie da rady, nie umie, nie wiem, nie chce, nie będzie, umrze ze stresu, wszystkiego zapomni albo zemdleje i nic nie zaliczy. Jak mówi słynne Prawo Murphy`ego <b>,,Jeśli coś może pójść źle, to pójdzie" </b>Wynika z tego, że nie ma dla maturzystów żadnej nadziei. Jak mawia Radosław Kotarski - ( polecam Polimaty, najlepszy program naukowy na polskim YouTubie ) ( <b>Wpis zawiera lokowanie produktu </b>) <i>Nic bardziej mylnego! </i>Owszem z podejściem zaprezentowanym powyżej, spierdoli się wszystko po całości ( choć czasem można mieć wyjebane i nie zdać - Pozdrawiam Majkę ). Dlatego osobiście uważam, że trzeba mieć jak najlepsze myśli. Sam nie bałem się ani trochę, choć na próbnej maturze z matematyki miałem mocne 12%. I co ? Nie załamało mnie to, nie zestresowało, stwierdziłem, że to był tylko wypadek przy pracy. Miałem rację, bo potem na maturze nie było najmniejszego problemu z osiągnięciem niezłego jak na mnie wyniku. Po co nam zapeszać kiedy można podejść na luzie i pełnym spokoju. Wiara we własne umiejętności to co najmniej 50% sukcesu</div>
<div dir="ltr">
Kolejną dziwną, głupią i wkurwiającą sprawą jest milion korepetycji które nic nie wnoszą do życia licealisty. Multum moich znajomych przez cały okres liceum uczęszczało na kilka różnych zajęć dodatkowych typu fizyka czy matematyka. Wiecie co było najśmieszniejsze? Wyjaśnię to na przykładzie. Weźmy sobie taką przykładową Karynę. Karyna jest mądrym dzieckiem które nie radzi sobie z matematyki więc 100 razy w tygodniu, od początku liceum, chodzi na korepetycje do Profesura. To wskazywałoby na to, że pewnie ma dobre albo chociaż średnie oceny z matmy. Otóż, kurwa, nie. Karyna jest non stop zagrożona jedynką i ledwie przechodzi z klasy do klasy. I to mnie strasznie śmieszy i jednocześnie zastanawia. Czy Profesur jest kretynem i nie potrafi nauczać czy Karyna jest totalną idiotką? Nie mam pojęcia, ale takich przypadków jest multum.</div>
<div dir="ltr">
Jest jeszcze sprawa sesji. Studenci strasznie narzekają, że to taki problem i w ogóle. Ale w gruncie rzeczy to wina ich samych, bo zazwyczaj narzekają te jednostki, które nie chodzą na zajęcia. Jeśli, kurwa jego mać, nie chodzisz na zajęcia i nie masz chociażby jednej notatki to do kurwy nędzy nie dziw się, że nie otrzymujesz zaliczeń. Na uczelni są już dorośli ludzie więc wymaga się od nich odrobiny dojrzałości a nie tylko chlania po akademikach. Gdy chodzi się na zajęcia robi się o wiele łatwiej.</div>
<div dir="ltr">
To już tyle na dziś. Na następny wpis będzie trzeba trochę poczekać. Jestem ostatnio zbyt radosnym człowiekiem. I na koniec jeszcze jedno prawo Murphy`ego <i>,, Nigdy nie mów ups, jeśli pacjent jest wciąż przytomny "</i></div>
<div dir="ltr">
Fanpage - <a href="http://facebook.com/comniedenerwuje">facebook.com/comniedenerwuje</a></div>
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-69258841225816505182015-02-19T00:12:00.000+01:002015-02-19T00:12:34.604+01:00Punkt szósty - Kościół Witam, witam, witam. Jak mówi nasz Pan i Ojciec w niebie.... Ekhem.... Przepraszam nie ten blog :) Dziś napiszę co nieco o tym co myślę na temat kościoła. Nie chce wypowiadać się o całym chrześcijaństwie, gdyż sam jestem chrześcijaninem ( w pewnym stopniu ), ale tylko o instytucji kościoła. Także, żeby już nie przedłużać wstępu. Jedziem :)<br />
<br />
W kościele nie byłem już chyba od bierzmowania. A nie przepraszam, w między czasie zaciągnięto mnie tam na ślub. Ogólnie nie zmienia to faktu, że długo już moja noga tam nie stanęła. Zapytacie: ,, <i>Dlaczego? " </i>Już wam moje mysie-pysie nalepsiejsze odpowiadam. Wkurwia mnie polityka kościoła. A w szczególności ten jeden malutki szczegół, który przy głębszej analizie zaczyna rosnąć wręcz do wielkości Everestu. Są to pieniądze w kościele. Każdej niedzieli zbieranie na tacę, każdy sakrament płatny, fundusz kościelny, kolęda i Bóg wie co jeszcze. Do tego dochodzi jeszcze sporadyczny zaścianek umysłowy kleru i afery pedofilskie, które na pewno na korzyść tej instytucji nie działają. To co ostatnio kościół sobą reprezentuje to już po prostu gówno<br />
<br />
Porozmawiajmy sobie o zbieraniu na tacę. Wiecie co jest ostatnim pomysłem, księciów, którzy siedzą na plebaniach i pucują swoje w chuj drogie auta? Cicha taca. Funkcjonuje to już podobno od kilku lat i powoli dociera do innych parafii. O co chodzi. Jak nie wiadomo o co chodzi to na pewno chodzi o pieniądze. Nie inaczej jest w tym przypadku. A całość rozchodzi się dokładnie o to by wierni ,,<i>nie ranili kapłańskich uszu brzękiem bilonu'' </i> Czyli po prostu na tacę rzucali tylko pieniądze w wersji papierowej. Czyż to nie jest po prostu genialne?<br />
<br />
Co tam dalej było? Aaaa. Płatne sakramenty. W większości parafii funkcjonuje tak zwane <i>,, co łaska '' </i>Wydaje się to całkiem spoko. Dajesz więc takiemu księciowi 5 dyszek za, powiedzmy, chrzest dziecka. A tu nagle zonk. Klecha mówi, że owszem jest co łaska, ale nie mniej niż 250 zł. I nie masz wyboru. Albo płacisz albo zapomnij o sakramencie. Niektórzy idą już krok dalej i po prostu mają cenniki na parafiach. Ciekawe, czy ceny zatwierdzone przez Boga? Albo może wybierane pod natchnieniem Ducha Świętego? Wydaje mi się, że jedynym natchnieniem jest w tym przypadku winko mszalne.<br />
<br />
Fundusz kościelny i chodzenie po kolędzie. Państwo rok rocznie przekazuje na kościół 80 milionów złotych, które pobiera z budżetu, który to finansowany jest z podatków Polaków. Czyż to nie jest zajebisty układ. Chodź do kościoła, płać za każdy sakrament, wrzucaj na tacę a my sobie jeszcze ciut podbierzemy po cichu z Twoich podatków. Kolęda to samo. Raz w roku książe przychodzi, nie zapraszany, święci mieszkanie i w zamian dostaje kopertę z miłą zawartością. Gdy jej nie będzie, można dostrzec zawistny wzrok, a sporadycznie napomknięcia i nerwowe oczekiwanie na zmaterializowanie się koperty. Czy to przypadkiem nie jest jeden z grzechów głównych chciwość ?<br />
<br />
Celowo w tym wpisie nie użyłem słowa ksiądz. Na bycie księdzem trzeba zasłużyć. I tak jak trzeba rozróżnić wśród policji psa z charakteru i policjanta z zawodu, tak i wśród kleru są księża i księciowie. Sam znam kilku którzy naprawdę czują powołanie, nie do zbierania pieniędzy, a do zbierania dobra. I moim zdaniem taki powinien być kościół. Ubogi materialnie, ale bogaty duchowo.<br />
<br />
<a href="http://facebook.com/comniedenerwuje">Zapraszam na denerwujący fanpage :) Wystarczy kliknąć</a><br />
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-55060751364476198312015-02-11T00:13:00.003+01:002015-02-11T00:18:39.601+01:00O tym co mnie nie wkurwia. <div dir="ltr">
Coraz więcej osób, zarzuca mi, że wkurwia mnie dosłownie cały świat, że nie ma takiej rzeczy, której bym nie szkalował i że nie pisze nic pozytywnego. Ten wpis będzie służył temu by wyjaśnić wszelkie wątpliwości i udowodnić, że są takie zjawiska, osoby, miejsca czy wydarzenia, które są dla mnie mega pozytywne. Zapraszam więc do lektury o tym co mnie nie wkurwia :) </div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
</div>
<div style="text-align: center;">
<b>1. Przyjaciele </b></div>
<br />
Już na samym początku pisania tego bloga dostałem pytanie o tym czy jest coś co mnie nie wkurwia. Pierwsze co przyszło mi do głowy to moi przyjaciele. Jest w moim życiu taka garstka osób na widok których dusza mi się śmieje i robi się tak jakoś lepiej. I choć świetnie zdaje sobie sprawę z tego, iż czasem wkurwiam i jestem chujem to wiem, że w razie potrzeby te osoby skoczyłyby za mną w ogień a ja uczyniłbym to samo dla nich. I owszem zdarza się że mnie irytują, złoszczę się na któregoś z nich bądź bardzo sporadycznie denerwuje, ale nigdy, przenigdy się na nich nie wkurwiam. Czasem gdzieś głęboko w mojej głowie pojawia się myśl, że na nich nie zasługuje, co w świetny sposób uświadamia mi jak wielkim skarbem jest to, że ich mam. <br />
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
</div>
<div style="text-align: center;">
<b>2. PaT </b></div>
<br />
Nie wiem jak wielu z moich czytelników wie co to jest PaT, ale podejrzewam, że sporo biorąc pod uwagę fakt, że PaTowiczów mam w znajomych, a głównie właśnie fejsbukowi przyjaciele są odbiorcami mojego bloga. Ten program, oraz cała jego społeczność jest kolejnym przykładem na to, że są takie rzeczy którymi nie gardzę i hejtuje. Tak życzliwych, otwartych, miłych i po prostu fajnych ludzi nie można znaleźć chyba nigdzie indziej w całej Polsce oprócz właśnie programu Profilaktyka a Ty. Już od trzech lat każdy mój rok życia to kilka kolejnych PaTowskich wyjazdów i znajomości, dzięki czemu szarość życia wypełnia się na chwilę najpiękniejszymi kolorami. I tak naprawdę wtedy jedyne czego się chce to <i>nie wracać jeszcze na ziemię</i>. <br />
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
</div>
<div style="text-align: center;">
<b>3. Podróżowanie </b></div>
<br />
<br />
<div dir="ltr">
Bardzo prozaiczna sprawa dająca mi naprawdę wiele przyjemności. Uwielbiam poznawać nowe miejsca i równie wielce uwielbiam etap dojazdu do owych miejsc. Szczególnie podróż koleją wydaje mi się taka wyjątkowa, wręcz magiczna. Nawet jeżdżąc do Warszawy wolę wybrać dłuższe o prawie półtorej godziny połączenie kolejowe niż na przykład Polskiego Busa. Jedynym problemem jaki pojawia się w związku z podróżowaniem to ograniczone fundusze, które nie pozwalają mi wyjeżdżać zbyt często. A w wakacje może weekend w Wiedniu? ;-) </div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
To tyle na dziś. Mógłbym jeszcze trochę wymienić, ale zostawię sobie ciut w zanadrzu gdyby naszła mnie ochota na kontynuowanie tego wątku. Mam nadzieje, że udowodniłem tezę iż nie wszystko mnie wkurwia. Choć jest tego naprawdę sporo. Dziękuję za uwagę i polecam się na przyszłość ;-) <br /><br />Zapraszam na fanpage - <a href="http://facebook.com/comniedenerwuje">Denerwujący fanpejdź</a><br /></div>
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-8027233074611361812015-02-06T20:29:00.000+01:002015-02-06T21:21:23.291+01:00O idiotyzmie systemu szkolnictwa<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: left;">
Ten wpis nie jest mojego autorstwa, lecz mojej bliskiej znajomej, która jako platformę sprzeciwu wobec tego co spotyka ją w jej szkole, ale myślę że takie wydarzenia dzieją się nie tylko u niej, wybrała mojego bloga. Jak zwykle zapraszam do lektury, dziś tego co przygotowała dla Nas Blondi :)</div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: inherit;">Problem pierwszy - Palenie w szkole.</span></b></div>
<span style="font-family: inherit;"> <br /> Rozumiem, mnie też ten
zapach przeszkadza.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Kontrola toalet przez nauczycieli polega na tym, że jeśli
ktoś z nich poczuje dym, który otula całą długość korytarza, jest w stanie
zareagować dopiero wtedy. Uczniowie mają swoje sposoby na ukrywanie się, sama
kilkakrotnie byłam świadkiem takich sytuacji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: inherit;">Problem drugi - Zakaz wychodzenie</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Zadajmy podstawowe pytanie: <i>Dlaczego uczniowie palą w
szkole?A no dlatego, że nie mogą na zewnątrz</i>. I tutaj dochodzimy do problemu drugiego: zakaz wychodzenia.
No cóż, prawo jest prawem, jeśli ktoś wyjdzie poza teren obiektu w czasie
lekcji, to szkoła jest za tę osobę odpowiedzialna, ale czy na pewno powinno się
traktować osoby pełnoletnie jak dzieci, które tylko czekają na to, aż będą
miały okazję coś zmajstrować? Nie sądzę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><b>Problem trzeci - Szatnie</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Gigantyczna kłótnia wywołana chociażby na naszej grupie
dowodzi temu, że był to pomysł nie do końca przemyślany. Inwestycja w półki na książki. (zamiast w szafki, bo,
rzekomo,<i> "nie ma miejsca", "to nie High School Musical",
"za duże koszty" ) </i>Klapa. Jaki ma teraz sens wydawanie tych pieniędzy w lato na montaż
półek, skoro nie możemy z nich korzystać? To znaczy, nie, co ja mówię, przecież
szatnie są otwierane przed wf i po!<i> "Noście książki ze sobą, ale za
skrzywienie kręgosłupa nie odpowiadamy"</i>.Ktoś komuś ukradł buty. Ciekawe. Złodziej mądry, a jakże,
ukraść buty, pewnie jakieś droższe,
skoro taka afera, po to, aby paradować w nich po szkole? Wątpię. Ja nieraz
zgubiłam buty. A może i mi je ktoś ukradł, ale podejrzewam, że mam trochę oleju
w głowie, niczego nie zgłosiłam, bo i tak i tak nic się z tym nie zrobi.
Złodzieja jak nie było, tak nie ma, a szkoła ma problem. Ja rozumiem, że dyrekcja
nie mogła przejść obok tego obojętnie. Dlaczego nie ma karteczki z napisem
<i>"Za rzeczy pozostawione w szatni szkoła nie odpowiada"</i>? Całkiem
wygodne i rozwiązuje wszystkie problemy, bo i tak i tak, szkoła nic z tym
zrobić nie może.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><b>Problem czwarty - Brak gum w sklepiku szkolnym.</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Nie chodzi mi tutaj o to, że czuję się pokrzywdzona, bo
lubię gumy itd, ale powód ich wycofania był... śmieszny. Uczniowie przylepiali
je pod ławką? Serio? A teraz co, nie mogą ich przynieść z domu? Zupełnie jak w
Ameryce! <i>"Rozwiązaliśmy problem z otyłością. Teraz musisz mieć 80% tkanki
tłuszczowej zamiast 70%, abyśmy Cię za taką osobę uznali"</i>. Kino<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><b>Problem piąty - Plan lekcji</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><b><i>Punkt pierwszy:</i></b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Lekcje o 7:10? Ktoś w ogóle o tej porze potrafi myśleć?
Większość z nas, chociażby maturzystów, chodzi spać o godzinie 12/1 w nocy.
Część mieszka poza miastem, więc dojazd zajmuje nawet GODZINĘ. Naprawdę wiele
by zmieniło to, że nasza szkoła zaczynała tętnić życiem o 8 (co w gruncie
rzeczy się dzieje, bo o 7 mało kto kontaktuje, zwłaszcza na sprawdzianach).<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><i><b>Punkt drugi:</b></i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Religia i wf. W mojej klasie na religię nie chodzi aż 7
osób. Nasz plan lekcji jest ustawiony w ten sposób: <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><br />11:40: Wf</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"> 12:35: Religia</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"> 13:30: Matematyka</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<span style="font-family: inherit;"> Po co? Na co? Ktoś, kto nie chodzi ani na wf, ani na religię (a takie osoby są,
proszę mi wierzyć), ma siedzieć 2h w szkole bez sensu? Ja rozumiem, że czasem
ustawić się nie da inaczej, bo sale zajęte. Ale czy planu nie robi się pod
klasy maturalne? Żeby kończyły jak najwcześniej? Albo żeby chociaż część z nich
mogła iść do domu, odpocząć (bo przecież lekcje od 7:10) i wziąć się za naukę?
Nie, wróćmy do domu na 16, zjedzmy obiad, zdrzemnijmy się, weźmy za naukę,
uśnijmy o 1, aby znów wstać na 7:10. I tak w kółko.<o:p></o:p></span><br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b>Punkt szósty - Ocenianie</b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br />
Ostatnio jeden z moich nauczycieli wstawił osobom nieobecnym oceny niedostateczne tylko dlatego, że nie przyszli nie robili ćwiczeń na kserówkach, które nie były nawet na ocenę. Czy ten system nie jest chory? </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-63978610798797748392015-01-25T22:26:00.000+01:002015-01-25T23:12:02.538+01:00Punkt piąty - Homoseksualna propaganda<br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Kolejny tydzień, kolejny tekst. Dziś temat bardzo na czasie, oraz niezwykle kontrowersyjny. W sumie to już półmetek Hejterskiego Dekalogu. W związku z tym faktem planuje mieć to konkretnie w dupie i pisać tak jak zwykle. A i jeszcze jedno. Post ten dedykuje Aurelii. Ona już wie dlaczego. ( u</span><span style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">przedzając pytania, nie jest homo i wciąż czeka na swojego księcia z bajki, choć wielu ludzi myśli, że jest lesbijką ) Zaczynajmy!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Na początek może definicja opisywanego problemu. Jako rzecze moja studencka wyrocznia, a mianowicie Wikipedia, homoseksualizm to szczególne skłonności lub predyspozycje do angażowania się w kontakty seksualne z osobą tej samej płci. W sumie nic złego. Z założenia nie mnie oceniać to czy ktoś lubi w dupę czy nie, ale gdy dodamy do tego słowo propaganda, które oznacza celowe działanie zmierzające do ukształtowania określonych poglądów i zachowań zbiorowości lub jednostki, polegające na manipulacji intelektualnej i emocjonalnej (czasem z użyciem jednostronnych, etycznie niewłaściwych lub nawet całkowicie fałszywych argumentów) to tak kolorowo się już nie robi. A to co bardzo często ostatnio serwuje prasa, telewizja i w coraz większym stopniu internet jest właśnie taką propagandą homoseksualizmu. Wkurwia mnie to ( w sumie to nic odkrywczego bo jak ktoś już mi napomknął wkurwia mnie wszystko ). Wkurwia dlatego, że promuje się ślepy zaułek ludzkości. Jeśli wszyscy w końcu zostaniemy homoseksualistami skończy się to wyginięciem ludzkości. Ja wiem, że takie coś nie będzie miało miejsca nigdy, ale czasem, czytając te wszystkie teksty o zaletach bycia homo, mam wrażenie, że ich twórcom właśnie na tym zależy.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> W ogóle najśmieszniejsze są te próby udowodnienia, że homoseksualizm jest najnormalniejszy na świecie. Przykład? Parady równości. Setki przebranych w lateksowe wdzianka ludzi wymachuje sztucznymi kutasami w imię braterstwa, równości, szczęści i miłości. Naprawdę czy nikt z nich nie pomyślał ,, Kurwa co ja odpierdalam, nie łatwiej było by założyć normalnie ciuchy, wziąć partnera za rękę i pokazać, że w gruncie rzeczy jesteśmy tacy jak wszyscy? " No cóż, przywódcom takich parad chyba najbardziej jednak zależy nie na tym by być tacy jak wszyscy, ale na tym by zrobić wokół siebie jak najwięcej szumu.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Dobra niech zwykli homo ludzie sobie tam wśród nas żyją, nie mam z tym problemu. Ale nigdy w życiu, nie powinni oni adoptować dzieci. Co ja mówię. Powinien być kurwa odgórny ogólnoświatowy zakaz. Ilość wiadomość, w których słodka homoseksualna para wykorzystuje seksualnie adoptowane dziecko, z dnia na dzień się zwiększa. Więc reasumując. Lubisz w dupę - Nie lubisz dzieci. I żadnych dyskusji. Rodzina to mężczyzna i kobieta. Tak było przez kilka tysięcy lat więc nie powinno się tego zmieniać.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> I jeszcze na koniec śmieszna sytuacja, która w gruncie rzeczy pokazuje, że oni są już wszędzie. Na wspomnianym już kiedyś przystanku, jak co rano wsiadła masa ciapaków. </span><span style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">Ale są i oni. Dwóch ciapaczków facetów, którzy zaczęli się miziać w autobusie. A myślałem, że religia im zabrania. Najwyraźniej taki chuj...<br /><br />Zapraszam na fanpage - <a href="http://facebook.com/comniedenerwuje">facebook.com/comniedenerwuje</a></span></div>
<span style="color: #252525; font-family: inherit;">
</span>Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-76387818127364411312015-01-13T21:33:00.001+01:002015-01-14T12:23:08.064+01:00Co myślę na temat kary śmieciDziś bardzo delikatnie, bez wulgaryzmów za to z o wiele większym sensem. Długo nie mogłem zebrać się żeby coś napisać, ale na szczęście wreszcie się przemogłem. Boże błogosław ciekawe tematy na retorykę :P Zapraszam do moim zdaniem ciekawej lektury :)<br />
<br />
Dlaczego w dzisiejszych czasach odchodzi się od kary śmierci? Czyż nie istnieją takie uczynki, które na nią zasługują ?<br />
<br />
Wydaje mi się, a wręcz mam pewność, że takowe istnieją. Czy na karę pozbawienia życia nie zasługuje pedofil, który brutalnie zgwałcił kilkoro dzieci? Jak najbardziej zasługuje. Taki typ człowieka ma zerowe szanse na resocjalizację. Jednakże w polskim prawie grozi mu najwyżej kara piętnastu lat pozbawienia wolność. Piętnastu lat życia z trzema posiłkami dziennie, siłownią, dachem nad głową i w dodatku w pełni za darmo. Czy człowiek którego sumienie pozwoliło na wyrządzenie takiej krzywdy ma szanse na resocjalizację? Nie. Czy zasługuje na takie traktowanie jakie otrzymuje w więzieniu? Nie. Czy więc zasługuje na dalsze życie? Nie. Zapytacie więc kto za to płaci? Kto musi utrzymywać takiego zwyrodnialca? Podatnicy, czyli tak naprawdę każdy z nas.<br />
<br />
Inny przykład. Bardzo głośną stała się sprawa norweskiego terrorysty i mordercy Andreasa Breivika. Po tym jak w lipcu 2011 roku dokonał dwóch zamachów, w których zginęło łącznie 77 osób a 33 zostały ranne, schwytano go i postawiono przed sądem. Czy dostał karę śmierci? Niestety nie. Może chociaż dożywocie? Też nie. Karą jaką otrzymał było 21 lat pozbawienia wolności. To jedynie sto dni za każdą z ofiar. Czy naprawdę, życie każdej z tych osób było warte raptem sto dni z życia mordercy? Co śmieszne a jednocześnie niesamowicie smutne człowiek ten… Nie, nazwanie go człowiekiem nie jest tu odpowiednie, nikt z takim sumienie nie może być nim tytułowany, o wiele lepsze będzie słowo osobnik. Więc, osobnik ten zażądał, pod groźbą strajku głodowego, wymiany konsoli Playstation znajdującej się w jego celi na nowszy model oraz zwiększenia tak zwanego ,,kieszonkowego‘’, które otrzymują więźniowie. Czy to nie jest szczyt bezczelności? Wcześniej Breivik został przyjęty na korespondencyjne studia na kierunku nauki polityczne za co oczywiście zapłacą norwescy podatnicy.<br />
<br />
Ale moim zdaniem nie tylko masowi mordercy zasługują na karę śmierci. Także wszelkie mordy rytualne i ze szczególną premedytacją powinny być karane pozbawieniem życia. Utrzymywanie takich osób więzieniach nie ma najmniejszego sensu. Jaką karą za śmierć jest zapewnienie komuś wiktu i opierunku do końca jego dni? Z punktu widzenia rodzin ofiar – żadną.<br />
<br />
Powicie, że to co mówię gryzie się z ludzką moralnością, że nie nam decydować o ludzkim życiu. Ale musicie przyznać, że w wymienionych przykładach kara śmierci to najlepsze rozwiązanie. Sam fakt utraty życia jest dla przyszłego przestępcy pewną przestrogą. Bo czy wiedząc, że po dokonaniu przestępstwa możemy sami zginąć, nie zadziała na nas odpychająco? Uważam, a wręcz mam pewność, że tak.<br />
<br />
Kolejny problem jaki można napotkać to kwestia wielkiej odpowiedzialności jaka tkwi na sądzącym i kacie. Owszem, istnieje możliwość tego, że sędzia uzna osobę niewinną za winną i ukaże ją karą śmierci. Dlatego uważam, że kara ta powinna być stosowana jedynie w przypadkach, gdy prokuratura posiada naprawdę mocne dowody. Jeśli będą jakiekolwiek wątpliwości najlepsze będzie dożywocie. Co do katów. Umyślnie używam liczby mnogiej gdyż uważam, że nie można obarczać odpowiedzialnością odebrania życia tylko jedną osobę. Już w czasach krzesła elektrycznego wymyślono sposób na to by zdjąć to jarzmo z pojedynczej osoby i rozłożyć je na kilka innych. Podczas wykonywania kary śmierci kilka osób posiadało przycisk włączania prądu, ale tylko jeden działał. Gdy wykonywano wyrok żaden z katów nie miał pojęcia czy to jego przycisk zakończył życie skazanego.<br />
<br />
Kara śmierci jak najbardziej jest potrzebna a w dzisiejszych czasach, gdy pedofilia i śmierć zbierają wielkie żniwo, także bardzo słuszna. Warto mocno się zastanowić czy nie przywrócić jej do polskiego prawa.Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-8477671459993675942015-01-01T20:55:00.002+01:002015-01-11T13:21:25.082+01:00Punkt Czwarty - Alkohol Wczoraj był sylwester, więc temat jak najbardziej na czasie. Na pewno postacie, które się tu znajdą, wydadzą się Wam znajome z waszych sylwestrowych imprez. Prawdopodobnie tym postem nie zdobędę przyjaciół, ba, podejrzewam, że nie jedna osoba spojrzy na mnie wrogo w następstwie tego, co tu przeczyta. Ale, że tak powiem, jebem na to. W sumie nie denerwuje mnie sam alkohol. Denerwują, a wręcz wkurwiają mnie, pijani ludzie. Nie mówię, że jestem abstynentem. Zdarza mi się napić wódki, czy piwa. Ale nikt nigdy nie widział mnie pijanego i nie sądzę by zobaczył. Ni chuja nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy za punkt honoru postawili sobie, by na każdej imprezie najebać się jak świnia i zalec na podłodze jako swoisty żywy turecki dywan. Czy naprawdę tak zajebistym jest po każdej imprezie tydzień umierać bo <i>,,Wątroba już nie ta co trzy lata temu jak byłem w gimbazie, hehe"</i> ? Czy normalny, dorosły człowiek nie jest w stanie pić z umiarem? Naprawdę, gdy widzę takiego delikwenta, który bełkocząc próbuje coś ze mną zagadać to jedyne na co mam ochotę. to pozbawić go jedynek i paru okolicznych zębów. Wkurwia mnie to zagadywanie typy <i>,, A Ty nie pijesz? Ale jesteś zjebany"</i>. Jebie mnie ostro, co myślisz na temat tego czy piję czy nie. To moja własna sprawa. Po prostu nie mam zamiaru najebać się jak Messerschmitt, tylko chcę w miarę trzeźwy posiedzieć sobie ze znajomymi, co zazwyczaj kończy się tym, że jestem jednym z nielicznych trzeźwych na imprezie. Naprawdę, zachować umiar nie jest tak trudno. Jeszcze raz powtórzę, że nie namawiam nikogo do abstynencji, tylko do tego żeby pić z rozumem a nie do <i>,,odcięcia''</i>. W ogóle, osobiście alkohol nie wnosi nic do mojego życia. I bez niego potrafię się dobrze bawić. Jest jedna podgrupa pijanych, która wkurwia i smuci mnie najbardziej. Są to najebane kobiety. Chyba nie ma gorszego widoku niż zgonująca dziewczyna. A jeszcze gorsze są takie, które po dwóch piwach kleją się do każdego napotkanego faceta, a po dodatkowych dwóch próbują zaciągnąć takowego do kibla, żeby zrobić mu loda. No po prostu szczyt kurestwa i żenady. A takich dziewczyn jest naprawdę wiele.<br />
Podsumowując, alkohol jest dla ludzi, to pewne. Ale jeśli Ci ludzie nie mają rozumu, to naprawdę nie wiem, po co piją. A na sam koniec dwa cytaty, które już od kilkunastu lat zdobią dwa miejsca w Radomiu. Pierwszy, znajdujący się na murze cmentarza brzmi tak - ,, <i>Wierność lekiem na AIDS</i> '' drugi na opuszczonym budynku przy radomskim zalewie - <i>,, Zmartwychwstaj - zwiększ przyrost naturalny ''</i> Nie mam bladego pojęcia, kto jest autorem tych słów, ale w swojej prostocie są niesamowicie prawdziwe.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<a href="http://facebook.com/comniedenerwuje">facebook.com/comniedenerwuje</a> :)</div>
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-42316876730476158222014-12-29T23:46:00.000+01:002015-01-06T21:38:30.274+01:00Punkt trzeci - Głupota<div class="MsoNormal">
Wracam do mojej ulubionej kategorii, czyli do Hejterskiego
Dekalogu. Dziś na wokandę zapraszam wszelkiej maści idiotów i głupków.
Zapnijcie pasy, trzymajcie się mocno i zaczynamy!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Kto z nas lubi
idiotów? Chyba nikt. I ja nie wyłamuję się z tej grupy. Ale jest jeszcze coś.
Ja należę do takiej małej podgrupki, którą wymienieni wyżej ćwierćinteligenci
niesamowicie wkurwiają. Wręcz pałam nienawiścią do głupich osób. Stąd
prawdopodobnie bierze się fakt, że nie przepadam za dziećmi. Są one głupie i
robią nielogiczne rzeczy. Zdaje sobie sprawę z tego, że to kwestia wieku, ale
po prostu nie potrafię ich znieść. Wracając do tematu. Za idiotów uważam np.
wszelkiej maści dresów. Zapytacie ,,Dlaczego, Pawle powiedz dlaczego?'' Już wam wyjaśniam, Wy moje mysie pysie
kolorowe. Uważam dresów za idiotów, bo to co sobą reprezentują to totalne dno i
bezmózgowie. Hasła typu JP 100% bądź HWDP to najlepszy tego przykład. Bo co
taki dres robi w momencie jak np., z jego Betki rocznik Stan Wojenny, ktoś
ukradnie radio? Bierze w dłoń telefon i dumnie wzywa policję. No chyba, że jest
Super Sebiksem i wtedy obnosi się dumą i stwierdza, że ,,Na psiarni to on nie
będzie się rozpierdalał bo chuj” Spoko, tak czy siak jego strata.</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Drugi typ głupków,
który opiszę, to taki Mati Gimbus. Mati, jak już wspomniałem, jest Gimbusem.
Ale drodzy państwo, Mati nie jest takim zwykłym Gimbusem. Co to to nie! Mati
już szósty rok kończy gimnazjum, a jeszcze ani razu nie podszedł do egzaminu
gimnazjalnego. Ale oczywiście nie dziwmy mu się. Jest wiele ważniejszych spraw
niż nauka. Jedną z nich jest chlanie wódy za garażami z innymi Matimi. Mati
okazyjnie lubi też popalać trawkę. Twierdzi, że nie jest uzależniony i może w
każdej chwili przestać. W gimnazjum Mati uczy się bardzo dobrze, tylko to
nauczyciele się na niego uwzięli. No bo przecież ,, Na chuj mi kurwa są tej
jebane pierwiastki, co ta stara suka z chemii zadała, ja chemikiem kurwa jego
mać nie będę hehehehe '' Najsmutniejsze
jest to, że takich Matich jest w Polsce pełno. Można mieć tylko nadzieje, że
selekcja naturalna zrobi swoje.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Na sam koniec cytat, który bezmózgi w internetach przypisują
Einsteinowi a tak naprawdę nigdy tych słów nie wypowiedział: ,,Nieskończone są
tylko głupota ludzka i wszechświat. Choć co do tego drugiego nie mam pewności''<o:p></o:p></div>
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-11590341903153439662014-12-25T14:54:00.002+01:002014-12-25T15:27:32.443+01:00Czego nie mówić facetowi. Denerwujący poradnikWreszcie chwila przerwy po świątecznym zabieganiu dzięki czemu mogę się skupić na pisaniu. Jak łatwo można wywnioskować po tytule dziś napiszę co nieco o tym czego kobiety nie powinny mówić facetom. Oczywiście pragnę zaznaczyć że jest to moja suwerenna opinia i w sumie to chuj mnie obchodzi czy jakiś Seba albo Tomeczek miłośnik Rureczek się z nią nie zgadza. Zaczynajmy!<br />
<h4 style="text-align: center;">
Punkt 1: Jesteś słodki</h4>
<div>
W moim mniemaniu usłyszeć od dziewczyny jesteś słodki jest jak odcięcie sobie jąder. Facet nie może być słodki bo przestanie być facetem. Ja wiem, drogie Panie, że wasi mężczyźni w waszym mniemaniu są czasem słodcy. Ale do chuja pana nie mówcie im tego, Lepiej powiedzieć że jest kochany, opiekuńczy itp ale nie słodki. Słodki facet wcale by was nie potrzebował bo jego chłopak w zupełności by mu wystarczał. </div>
<h4>
</h4>
<h4 style="text-align: center;">
Punkt 2: Kolory</h4>
<div>
Drogie kobiety! Jeśli wysyłacie faceta na zakupy i coś musi mieć konkretny kolor, na przykład <i>wschodnia lilia nocą </i>to przekażcie nam tą informację w przystępny dla Nas facetów sposób. Jak można to zrobić? Na przykład pokazując ten kolor na jakimś przykładzie, ale nie tak: <i>Kochanie widzisz ten różowy na firanie? No to ja bym chciała taki niebieski, ale dwa tony jaśniejszy. </i>Tak to nie działa. Dobrym przykładem niech będzie zdjęcie z internetu albo wytyczne z palety kolorów w Paintcie. Bo tak naprawdę facet rozróżnia tylko trzy kolory: <b>Fajny, niefajny i pedalski.</b></div>
<h4 style="text-align: center;">
<b>Punkt 3: Rozmowy</b></h4>
<div>
Tutaj przykładów złego prowadzenia rozmów z facetami można wypisać setki, Ja zajmę się słynnym NIC. Jak to może wkurwić to Panie sobie nawet nie wyobrażają. Jeśli facet zrobił coś złego, zapytał Cię o to czy coś jest nie tak a Ty odpowiadasz, że nic to nie dziw się, że nie drążył dalej tematu. Dla faceta nic to nic. Mówisz nic - nie ma problemu. Więc gdy zezłościsz się na faceta powiedz mu to. Uwierz mi ale takie postawienie sprawy pomoże rozwiązać nie jeden konflikt.</div>
<h4 style="text-align: center;">
Punkt 4 - Zapomnij o mnie</h4>
<div>
To też ciekawy temat. Bardzo wielu facetów się z tym spotyka lub spotka. Zrywasz z dziewczyną i ona rzuca tekstem typu zapomnij o mnie itd. itp. Gdyby drogie panie zapominanie było takie proste ludzie robili by multum głupich rzeczy. Zapomnieć po prostu się nie da. Nic tego nie zmieni. Jeśli w czyimś życiu pojawia się druga osoba, odgrywa w nim ważną rolę to będziemy ją pamiętać do końca życia. Jeszcze i za pięćdziesiąt lat gdy zbierze się na wspomnienia to taki facet usiądzie sobie w fotelu i przypomni wszystkie miłe chwile z daną osobą. Mówię miłe, ponieważ nasza pamięć ma świetną właściwość - pamiętamy to co dobre a złe szybko z głowy ucieka. I to strasznie fajne.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
To tyle na dziś. Punktów mogło być jeszcze wiele i możliwe że kiedyś do nich wrócę. Co do tych mam nadzieje, że jednak komuś przydadzą się w jakże trudnych relacjach damsko-męskich :)</div>
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-428666625224209761.post-41195263616398850312014-12-16T17:04:00.000+01:002015-01-11T13:19:03.975+01:00Punkt drugi - Atencyjność Rozpędzam się. Trzeci dzień, trzeci wpis. Jestem regularny jak ilość ciapaków na przystanku Maratońska/Dębowa.<br />
<br />
Dziś, drogie dzieci, opowiemy sobie o atencyjności. Ostatnimi czasy to coraz popularniejsze zjawisko. Ale zacznijmy może od tego, czym w ogóle jest atencja. Jak podaje Słownik Języka Polskiego, atencja w swym dawnym znaczeniu jest: uwagą, czujnością, baczeniem. Dziś jest to kalka z angielskiego słowa attention co oznacza uwagę, ale nie w formie czujności, lecz zainteresowania. Także atencyjność jest niczym innym jak wzbudzaniem zainteresowania. Jakoś tak dziwnie wyszło, że coraz częściej spotykam na swojej drodze takie atencyjne kurwy, które zrobią wszystko, żeby zwrócić na siebie odrobinę uwagi. W mediach i internecie roi się od takich mniejszych lub większych gwiazdek, czasem znanych bardzo wąskiemu gronu odbiorców, które bez żadnych skrupułów angażują się w różne skandale albo wrzucają roznegliżowane zdjęcia tylko po to, by patrzeć jak rośnie liczba lajków. No bo proszę mi powiedzieć, kim jest na przykład taka Natalia Siwiec, lansowana przez polskie media jako... No właśnie jako kto ? Pani, która zasłynęła z tego, że ma duże cycki i została wybrana najładniejszą kibicką Euro tutałsynd end tłelw ? Wkurwia mnie to, że taka osoba jest autorytetem w świecie mediów jak i poza nim, bo dam sobie rękę uciąć, że niejedna polska nastolatka, wrzucając swoje wydekoltowane zdjęcia na Facebooka, marzy o tym, by być jak jej ukochana Natalia. Właśnie, dobór autorytetów w dzisiejszych czasach też mnie niesamowicie denerwuje, ale opiszę go w innym poście. Wkurwiają mnie też atencjusze-śmieszki, z którymi możemy spotkać się na przykład w środkach komunikacji publicznej. Ostatnio, jadąc tramwajem w Warszawie, natknąłem się właśnie na dwóch takowych osobników, którzy w niewybredny, pełny aluzji seksualnych sposób komentowali rozmowę telefoniczną pewnej pani stojącej nieopodal ich. Jedyne, co mnie cieszy, to fakt że śmieszyło to tylko ich. Nie znaleźli odpowiedniej ilości atencji, więc w miarę szybko odpuścili. Takie atencyjne kurwy są wszędzie. Czasem i sam nią jestem. Robię to w sumie nie dla samej atencji, a dla wywołania uśmiechu na twarzy moich znajomych. Nie chce wybielać swojej osoby, ale uważam, że taka forma wzbudzania atencji nie jest zła. Jeśli robimy coś zabawnego, ale nie obrażając nikogo, nie możemy mówić, że robimy coś złego. W sumie cały mój blog można by podciągnąć pod szukanie atencji... I jest w tym trochę prawdy.<br />
<div>
<br /></div>
Wcalenienowakhttp://www.blogger.com/profile/00707798692334432984noreply@blogger.com5