czwartek, 26 marca 2015

Punkt siódmy - Stres przedegzaminacyjny

    Witam, witam, witam. Nie było mnie tu od bardzo dawna, za co bardzo przepraszam osoby, które czytują tego bloga ( całe dwie ) Pojawił się tu już tekst o szkolnictwie a dziś chciałem ciut do niego nawiązać, gdyż moim tematem będzie matura i wszystkie możliwe egzaminy. Oddaję sobie głos.
    Coś mnie wkurwia. Znaczy się to nic nowego bo wkurwia mnie milion różnych rzeczy, włącznie ze mną samym, ale ta sprawa wkurwia mnie jakoś tak wybitnie. Denerwuje i doprowadza mnie na skraj szewskiej pasji ta atmosfera wielkiego stresu przedmaturalnego. Non stop wysłuchuję, że ktoś nie zda, nie da rady, nie umie, nie wiem, nie chce, nie będzie, umrze ze stresu, wszystkiego zapomni albo zemdleje i nic nie zaliczy. Jak mówi słynne Prawo Murphy`ego ,,Jeśli coś może pójść źle, to pójdzie" Wynika z tego, że nie ma dla maturzystów żadnej nadziei. Jak mawia Radosław Kotarski - ( polecam Polimaty, najlepszy program naukowy na polskim YouTubie ) ( Wpis zawiera lokowanie produktu ) Nic bardziej mylnego! Owszem z podejściem zaprezentowanym powyżej, spierdoli się wszystko po całości ( choć czasem można mieć wyjebane i nie zdać - Pozdrawiam Majkę ). Dlatego osobiście uważam, że trzeba mieć jak najlepsze myśli. Sam nie bałem się ani trochę, choć na próbnej maturze z matematyki miałem mocne 12%. I co ? Nie załamało mnie to, nie zestresowało, stwierdziłem, że to był tylko wypadek przy pracy. Miałem rację, bo potem na maturze nie było najmniejszego problemu z osiągnięciem niezłego jak na mnie wyniku. Po co nam zapeszać kiedy można podejść na luzie i pełnym spokoju. Wiara we własne umiejętności to co najmniej 50% sukcesu
    Kolejną dziwną, głupią i wkurwiającą sprawą jest milion korepetycji które nic nie wnoszą do życia licealisty. Multum moich znajomych przez cały okres liceum uczęszczało na kilka różnych zajęć dodatkowych typu fizyka czy matematyka. Wiecie co było najśmieszniejsze? Wyjaśnię to na przykładzie. Weźmy sobie taką przykładową Karynę. Karyna jest mądrym dzieckiem które nie radzi sobie z matematyki więc 100 razy w tygodniu, od początku liceum, chodzi na korepetycje do Profesura. To wskazywałoby na to, że pewnie ma dobre albo chociaż średnie oceny z matmy. Otóż, kurwa, nie. Karyna jest non stop zagrożona jedynką i ledwie przechodzi z klasy do klasy. I to mnie strasznie śmieszy i jednocześnie zastanawia. Czy Profesur jest kretynem i nie potrafi nauczać czy Karyna jest totalną idiotką? Nie mam pojęcia, ale takich przypadków jest multum.
    Jest jeszcze sprawa sesji. Studenci strasznie narzekają, że to taki problem i w ogóle. Ale w gruncie rzeczy to wina ich samych, bo zazwyczaj narzekają te jednostki, które nie chodzą na zajęcia. Jeśli, kurwa jego mać, nie chodzisz na zajęcia i nie masz chociażby jednej notatki to do kurwy nędzy nie dziw się, że nie otrzymujesz zaliczeń. Na uczelni są już dorośli ludzie więc wymaga się od nich odrobiny dojrzałości a nie tylko chlania po akademikach. Gdy chodzi się na zajęcia robi się o wiele łatwiej.
    To już tyle na dziś. Na następny wpis będzie trzeba trochę poczekać. Jestem ostatnio zbyt radosnym człowiekiem. I na koniec jeszcze jedno prawo Murphy`ego ,, Nigdy nie mów ups, jeśli pacjent jest wciąż przytomny "

7 komentarzy:

  1. No masz ode mnie like za takie podejście hah zwłaszcza za te korki ;p ludzie chodzą, a ich poziom ocen nie wzrasta xD

    OdpowiedzUsuń
  2. YOLO! Dlatego wciąż nie rozumiem dlaczego jedlańskie gimnazjalistki biorą sobie mnie za jakiś chory autorytet. Ubieram się jak śmieć, wyglądam jak śmieć, piję, palę, bluzgam, jestem obleśna. Nie reprezentuję sobą niczego wartościowego, a tego przybywa.
    #mangokrólowa? Znowu zapomniałam. xD

    OdpowiedzUsuń
  3. powiem tak to jest takie chujowe, że aż bolą oczy od czytania tych miernych wypocin krakowskiej podsuszanej(czyli nowaka z czarnobyla) nie czytajcie tego bo to jest gorsze niż żale miłosne 12 latki przetarganej życiem podpisano bez szacunku anonim gal

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała
Mayako
Głęboki Off