Postanowienia. Kto w dzisiejszych czasach ich nie robi? No na przykład ja, ale o tym cichutko, nikt nic nie wie. I tak, owszem, masowa moda na tworzenie sobie noworocznych celów na Facebooku mnie wkurwia. "Wyjdę za mąż w 2016", "Nie wpadnę w 2016", "Będę szanować papieża w 2016", "Nie obrażę Andrzeja Dudy w 2016". Kurwa ludzie ile można? Fejs jest zajebany po brzegi takimi wydarzeniami. Niektóre, naprawdę kreatywne i starające się coś sobą reprezentować. Ale reszta to totalne dno. "Wykąpie się w wodzie po pierogach w 2016" - no gratuluje, fajnie masz. "Zakocham się w cyganie w 2016" - no naprawdę szanuje. "Będę bardziej złośliwa w 2016" - zajebiście koleżanko! Zdradzić Wam wszystkim pewną tajemnicę. Ludzi chuja obchodzi w jakich idiotycznych wydarzenio-postanowieniach będziesz brać udział. Służysz tylko do nabijania lajków organizatorom, a oni trzepią z Ciebie całkiem niezły hajs. Nie mogę oczekiwać, że ludzie nagle przestaną być idiotami, tylko kurwa proszę o trochę myślenia czasami. Chociaż to tylko walka z wiatrakami.
Jednakże jest też druga strona medalu. Postanowienia ciche, dane tylko samemu sobie. Ten rodzaj przyrzeczeń jest zdecydowanie bardziej inteligentny, ale też wymagający. Bo, gdy nie uda Ci się dotrzymać sobie słowa i poniesiesz porażkę, na przykład przy rzucaniu palenia, zawiedziesz siebie i możliwe, że stracisz odrobinę szacunku jaki masz do swojej osoby. Jeszcze gorzej będzie gdy to postanowienie zdradzisz jakiejś osobie na której Ci zależy, a ona w dodatku uwierzy w to, że Ci się uda. W momencie gdy z własnej winy nie podołasz wyzwaniu, możesz stracić w oczach tej osoby. Dlatego te postanowienia są tak trudne, ale i piękne. Bo nic nie smakuje tak dobrze, jak sukces na zaplanowanym polu. I za osoby posiadające swoje, mniejsze lub większe, wyzwania zawsze będę trzymał kciuki. I szanuje tych, którym udaje się im podołać
To już wszystko na dziś, jutro, pojutrze i pewnie kilka tygodni do przodu. Sesja zbliża się wielkimi krokami, a moje lenistwo tylko narasta. Jeśli podołam czekającej na mnie serii wyzwań, to najpewniej o tym wspomnę. A jak nie, to mój następny post będzie o bezsensie systemu szkolnictwa wyższego :)
Zapraszam na fanpage - facebook.com/comniedenerwuje
To już wszystko na dziś, jutro, pojutrze i pewnie kilka tygodni do przodu. Sesja zbliża się wielkimi krokami, a moje lenistwo tylko narasta. Jeśli podołam czekającej na mnie serii wyzwań, to najpewniej o tym wspomnę. A jak nie, to mój następny post będzie o bezsensie systemu szkolnictwa wyższego :)
Zapraszam na fanpage - facebook.com/comniedenerwuje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz