piątek, 8 stycznia 2016

"Nowy rok- Nowy ja" No chyba sobie kpisz!

    Nikt się mnie tu nie spodziewał, ale oto jestem - nowy, odmieniony, łaknący wyzwań w tym dopiero co rozpoczętym 2016 roku i innych takich pierdół o których mówią ludzie. Niestety święta, nadchodząca sesja i lenistwo spowodowały moją długą absencję w miejscu tym wspaniałym, jakim mój blog jest. W sumie to podejrzewam, że Was to chuja obchodzić, ale ja za to mam czyste sumienie. A o czym dziś? O noworocznych postanowieniach. Zatem zaczynajmy!

    Postanowienia. Kto w dzisiejszych czasach ich nie robi? No na przykład ja, ale o tym cichutko, nikt nic nie wie. I tak, owszem, masowa moda na tworzenie sobie noworocznych celów na Facebooku mnie wkurwia. "Wyjdę za mąż w 2016", "Nie wpadnę w 2016", "Będę szanować papieża w 2016", "Nie obrażę Andrzeja Dudy w 2016". Kurwa ludzie ile można? Fejs jest zajebany po brzegi takimi wydarzeniami. Niektóre, naprawdę kreatywne i starające się coś sobą reprezentować. Ale reszta to totalne dno. "Wykąpie się w wodzie po pierogach w 2016" - no gratuluje, fajnie masz. "Zakocham się w cyganie w 2016" - no naprawdę szanuje. "Będę bardziej złośliwa w 2016" - zajebiście koleżanko! Zdradzić Wam wszystkim pewną tajemnicę. Ludzi chuja obchodzi w jakich idiotycznych wydarzenio-postanowieniach będziesz brać udział. Służysz tylko do nabijania lajków organizatorom, a oni trzepią z Ciebie całkiem niezły hajs. Nie mogę oczekiwać, że ludzie nagle przestaną być idiotami, tylko kurwa proszę o trochę myślenia czasami. Chociaż to tylko walka z wiatrakami.

    Jednakże jest też druga strona medalu. Postanowienia ciche, dane tylko samemu sobie. Ten rodzaj przyrzeczeń jest zdecydowanie bardziej inteligentny, ale też wymagający. Bo, gdy nie uda Ci się dotrzymać sobie słowa i poniesiesz porażkę, na przykład przy rzucaniu palenia, zawiedziesz siebie i możliwe, że stracisz odrobinę szacunku jaki masz do swojej osoby. Jeszcze gorzej będzie gdy to postanowienie zdradzisz jakiejś osobie na której Ci zależy, a ona w dodatku uwierzy w to, że Ci się uda. W momencie gdy z własnej winy nie podołasz wyzwaniu, możesz stracić w oczach tej osoby. Dlatego te postanowienia są tak trudne, ale i piękne. Bo nic nie smakuje tak dobrze, jak sukces na zaplanowanym polu. I za osoby posiadające swoje, mniejsze lub większe, wyzwania zawsze będę trzymał kciuki. I szanuje tych, którym udaje się im podołać

    To już wszystko na dziś, jutro, pojutrze i pewnie kilka tygodni do przodu. Sesja zbliża się wielkimi krokami, a moje lenistwo tylko narasta. Jeśli podołam czekającej na mnie serii wyzwań, to najpewniej o tym wspomnę. A jak nie, to mój następny post będzie o bezsensie systemu szkolnictwa wyższego :)

Zapraszam na fanpage - facebook.com/comniedenerwuje

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała
Mayako
Głęboki Off