niedziela, 11 października 2015

Na bieżąco - 25 październik



    25 października. Czymże jest ta data? Ano jest, lub powinna być, ważnym dniem w życiu każdego Polaka. Ten dzień jest terminem wyborów do Sejmu i Senatu. Dziś skupię się właśnie na nadchodzącym "święcie demokracji" jak i na wszelkich wydarzeniach skupionych wokół niego, czyli głównie na kampanii wyborczej. Zaczynajmy!

    Ile osób w Polsce chadza na wybory, referenda itp.? W ostatnich 15 latach Polacy mieli możliwość głosować 24 razy. Średnia frekwencja z tych lat wynosi 43,2% Spoko wyniki można pomyśleć. No chyba nie do końca. Biorąc pod uwagę ilość osób, która mogła wziąć udział w ostatnim referendum a mianowicie 30 564 605  (słownie: trzydzieści milionów pięćset sześćdziesiąt cztery tysiące sześćset pięć) osób, oraz ustanawiając tę grupę naszym punktem odniesienia i wyliczając z tego procent nieobecnych, czyli 56,8% można dojść do wniosku, że średnio 17 360 695 (słownie: siedemnaście milionów trzysta sześćdziesiąt tysięcy sześćset dziewięćdziesiąt pięć) osób ma swój kraj, z różnych powodów głęboko w dupie. No zajebiście. Ja wiem, że nigdy nie będzie stu procentowej frekwencji i że nawet dziewięćdziesiąt procent to mocno abstrakcyjna liczba, ale jak w tym kraju ma być dobrze, kiedy połowa kraju, gdy ma jakąś siłę sprawczą, ma ten kraj w nosie. Ludzie obudźcie się! Raz do roku możecie coś zrobić to zróbcie to! Chuj już z tym, że nie masz na kogo zagłosować, idź i oddaj pusty głos, ale przynajmniej nie olewaj kraju. Nie potrafię zrozumieć, jak to jest, że człowiek ma możliwość spróbować coś zmienić a i ta woli siedzieć w domu i narzekać. Odkąd skończyłem osiemnaście lat wziąłem udział w każdym możliwym głosowaniu, oprócz ostatniego referendum, gdzie po prostu nie byłem w swoim mieście. Tym razem mam zamiar zabezpieczyć się na tą ewentualność wziąć z urzędu papier, który upoważni mnie do głosowania w każdej możliwej komisji. Obywatelski obowiązek ma się rzadko, Nie warto lać na niego.

    A teraz parę słów o kampanii. Mam wrażenie, że jest ona największym powodem dla którego ludzie nie chcą na wybory chodzić. Politycy obiecują gruszki na wierzbie, człowiek ślepo im wierzy, a gdy już do sejmu wejdą, mają wyborcę gdzieś i nawet nie próbują obietnic zrealizować. W tym roku szykuje się praktycznie to samo. "Dam 500 zł na dziecko! Dam 1000 zł na mieszkanie! Dam Wam chuja w dupe. Chuja w dupe? Tego jeszcze nie było. Głosujmy na pana Y on da chuja w dupę!" Tak to mniej więcej wygląda. Ekonomiści się śmieją, bo już dziś wiadomo, że na większość obietnic kasy nie będzie. Ale politykom ani trochę to nie przeszkadza i obiecują kolejne cuda. A gdy ktoś stara się prowadzić racjonalną kampanię, zostaje zaraz zakrzyczany przez cudaków od obietnic. Dlatego JOWy, choć w swojej formie trochę głupie, pozwoliłyby na rozliczenie polityków w sposób bardziej personalny, choć i tak musielibyśmy na to czekać do kolejnych wyborów, gdzie ludziom nie będzie chciało się iść. Także głosujmy na pana Y ;)

   Moje poglądy nie są tu ważne. PiS ma wielkie szanse na zwycięstwo co dla Polski, zmianą praktycznie nie będzie. Pójdę na wybory, oddam ważny głos, nie wyjdę z przeświadczenia, że mój głos niczego nie zmieni. Potem przyjmę każdy wynik z godnością, oprócz frekwencji , która mnie pewnie bardzo mocno zdenerwuje, lub po prostu wkurwi.

Fanpage: facebook.com/comniedenerwuje

    Wyłącz AdBlocka, kliknij w reklamy i wesprzyj studenta :)
   

    Źródła: wikipedia.pl, referendum2015.pkw.gov.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała
Mayako
Głęboki Off