Dziś troszkę o tym co się dzieje w zagrzebskich tramwajach i autobusach. Czy może być gorzej niż w Polsce? Oj zdecydowanie tak. Zapraszam do lektury drugiej części tego co wkurwia w Zagrzebiu. I tak jak poprzednio mam nadzieję, że się wam spodoba :D
2. Komunikacja publiczna.
Jaki może być
problem z rozkładem jazdy? Może taki, że go kurwa nie ma. W tym kraju idąc na
przystanek nie ujrzysz naszej swojskiej i przaśnej tabliczki z godzinami
odjazdów autobusów. Co to to nie! Ba! Nie ujrzysz nawet listy linii
autobusowych, które z danego miejsca odjeżdżają, w skrajnych przypadkach nie ma
nawet nigdzie napisanej nazwy przystanku. Jak mieszkasz gdzieś od urodzenia, to
znasz wszystko już na pamięć, ale tak jak dla mnie brak jakiejkolwiek informacji
był niesamowitym utrudnieniem. W Internecie też nie jest fajnie. Nie podają
godzin odjazdów z danego przystanku tylko z końcowych. Proszę mi powiedzieć,
skąd mam do chuja wiedzieć, czy ten pierdolony autobus będzie jechał pięć czy
pięćdziesiąt minut? Chyba czas zadzwonić do wróżki
.
Dobra,
autobus przyjechał. Wsiedliśmy i chcemy sprawdzić trasę, żeby upewnić się czy
na pewno jesteśmy w dobrym pojeździe i dojedziemy dokładnie tam gdzie chcemy.
Chodzisz jak ten idiota po tym busie, i co? Nie ma. Nie ma tablicy z
przystankami. Panika, kierowca krzyczy, pasażerowie mdleją, zjeżdżamy na
przeciwny pas, czołówka, śmierć_____________ No, ale dobra, bądźmy poważni.
Nawet nie wiecie, jakie to jest wkurwiające. Osobiście nienawidzę, nie mieć
pewności czy wsiadłem do odpowiedniego środka transportu. Żeby były, chociaż
plakaty z ogólną rozpiską linii z danego końcowego, ale przeca że nie ma, bo
kogo by interesowało dokąd jedziemy. No może na przykład mnie? Zanim zarzucicie
mi czepialstwo, to wyobraźcie sobie, że jesteście w obcym mieście ze skrawkami
tutejszego języka, macie dojechać na drugi koniec aglomeracji, a wiecie tylko,
w jakim kierunku jedzie autobus czy tramwaj i nie posiadacie żadnych innych
informacji. Zajebista perspektywa, czyż nie? Mam to tutaj codziennie.
Ostatnia
bulwersująca mnie sprawa jest, nawet dla mnie dość dużym zaskoczeniem. Wiecie
czego się będę czepiał? Prędkości autobusów. O nie nie, nie tego, że jeżdżą za
wolno. One jeżdżą szybko. Można by rzecz, że wręcz zapierdalają, zmieniając
pasy i wymijając samochody jak pojebane. Zaraz pewnie podniosą się lamenty – „Hehe,
ale jesteś zjebany, przecież zajebiście, że jeżdżą szybko to będziesz szybciej
na miejscu”. Ja tak nie uważam. W Zagrzebiu po raz pierwszy bałem się o własne życie jadąc
autobusem. Kierowcy nie mają za grosz poszanowania dla pasażera. No może nie wszyscy,
ale całkiem sporo. Jadąc czuję się raczej jak towar, który trzeba przewieźć jak
najszybciej z punktu A do B, niż jako człowiek - pasażer. Ruszanie z otwartymi
drzwiami, hamowanie w ostatniej chwili przed przystankiem, tak że ludzie się
przewracają, czy trąbienie na kogo popadnie to tutaj codzienność. Chociaż już
powoli się przyzwyczajam to wciąż czasem nawiedzają mnie wizje rozbitego
autobusu ze mną w środku. A ja nawet nie wiem jak po chorwacku jest „wyjście
bezpieczeństwa”.
To
tyle na dziś. Dzięki za dobre przyjęcie mojego ostatniego wpisu. Mam nadzieję,
ze ten też się wam spodoba. Tymczasem, uciekam nie robić sobie obiadu bo mnie
na niego nie stać. Dlaczego dowiecie się już niedługo :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz