poniedziałek, 15 grudnia 2014

Nominacje do Wkurwu Tygodnia ! Tydzień pierwszy

    Tydzień rozpoczęty z przytupem. W sumie cała historia zaczęła się już wczoraj, gdy pewna szanowna osoba namówiła mnie, by dziś odrobić na uczelni zaległy wf. Lubię połączyć przyjemne z pożytecznym, więc bez większych wahań się zgodziłem. Przejdźmy więc do dnia dzisiejszego. W nocy do 3 problem z zaśnięciem, a gdy wreszcie mi się udało - koszmar za koszmarem. No po prostu zajebiście. Dobra, 7:00 budzik wyrywa mnie jakże radosnego snu. Jestem bardziej niewyspany niż w momencie, gdy się kładłem. Szybka decyzja, ciul z angielskim, idę spać dalej, pojadę na 10 na wf. 9:00 powtórka z rozrywki z tym że zakończona małym sukcesem, wstałem i wyrobiłem się na autobus. Warto tutaj wspomnieć o tym, co zastałem zaraz za drzwiami do domu. Wprost wspaniałą pogodę - szaro, buro, zimno i leje. W autobusie śmierdzi, ale do tego już zdążyłem się przyzwyczaić. Na następnym przystanku już od pewnego czasu spotyka mnie to samo, a mianowicie ludzie z wymiany z Erasmusa, w związku z czym następne 5 przystanków przejeżdżam jeżdżącym pakistańskim targiem. Ciapaki wsiadają na tym przystanku od poniedziałku do piątku przez ostatnie 3 miesiące, a wciąż nie potrafią chociażby powiedzieć ,,poproszę bilet ulgowy'' do kierowcy, tylko drą na niego ryja w swoim ojczystym języku. Jakoś udało mi się dojechać do punktu przesiadkowego. Tam oczywiście dalej, wieje, leje piździ, dmucha. Wsiadam do autobusu już bezpośrednio na uczelnię, zajmując o dziwo jedno z wielu miejsc siedzących. Oczywiście nie może być aż tak kolorowo, bo na następnym przystanku wsiada grupa młodzieży wczesnoszkolnej, która była na wycieczce w kinie. Skąd wiem, że byli w kinie ? Drą ryje, że film do dupy, a śmieszki poza kontrolą rzucają popcornem w koleżanki. Chuj, wytrzymam, odreaguję na wf-ie. Jestem pod uczelnią, oczywiście 5 minut spóźniony, bo kierowca jest w dupę uprzejmy i przepuszcza nawet powietrze na przejściach dla pieszych i 15 minutową trasę pokonał w zawrotne 25 minut. Tam już z daleka widzę A, M i G, którzy w pełni ubrani stoją niedaleko hali. Czyli albo a) wyszli na fajkę, bo nie ma klucza do szatni albo b) nie ma wf-u. Oczywiście wygrała opcja b). Zajebiście, zapierdalam przez pół miasta, żeby przysłowiowo pocałować klamkę. Krótko mówiąc, wkurwiłem się. Powrót na szczęście był już formalnością. Pojechałem do ojca i zabrałem mu samochód. W domu o dziwo miła niespodzianka, wrócił telefon z naprawy. Teraz siedzę, pisząc te wypociny i zastanawiam się, czy to już wszystko, co na dziś przygotował mi świat.

6 komentarzy:

  1. Jak sympatycznie dostać nominację do Wkurwu Tygodnia. Nawet wygrałam. Przewidywane są jakieś nagrody rzeczowe? Bądź fizyczne, z naciskiem na przemoc nieseksualną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dopiero nominacja. Wyniki w przyszły poniedziałek

      Usuń
    2. Ach, no tak. To tygodniowe serie. Postaram się, by zasłużyć na pierwsze miejsce. Ale dopiero po tym, jak zrobisz mi laptopa.

      Usuń
    3. Zrobię to jak mi powiesz jak być Wcalenienowak a nie Paweł Nowak. I zaobserwujesz :)

      Usuń
    4. Weź na jutro laptopa, wszystko Ci ustawimy. Biorę się za Twój szablon własnie.

      Usuń
  2. Widziałam Cię na przystanku! I łączę się w bólu, bo też jechałam dziś autobusem z wycieczką szkolną, a potem trafiłam na kolejną w Maku. -.-

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała
Mayako
Głęboki Off