Dzień dobry wieczór! Dziś chciałbym, żebyście przez chwilę
potowarzyszyli mi w moich wojażach po dzikim bałkańskim kraju byłej Jugosławii
czyli Chorwacji. Stacjonuje w stolicy tego państwa - Zagrzebiu, co wiąże się z
wieloma nowymi rzeczami, które mnie denerwują lub po prostu wkurwiają. Dziś na
sam początek trochę lingwistyki. Zapraszam do lektury!
1.Jagoda, jutro i listopad
Co łączy te trzy wyrazy? Oznaczają zupełnie coś innego niż
Wam się wydaje. Zacznijmy od poczciwej „jagody”. Z nią wiąże się osobista
historia. Jakoś na początku mojego pobytu w stolicy Chorwacji zostałem
namówiony na swojskie McFlurry. Patrzę na plakat i oprócz znanych wszystkim
smaków, jak – KitKat czy Oreo w oczy rzucił mi się jeden inny – jagoda. Myślę
sobie, zajebiście, lubię jagody a takich lodów w Polsce nie ma. Wbijam
zadowolony do Maka i zamawiam mój wymarzony jagodowy deser. Co dostałem od
miłej pani ekspedientki? Kurwa truskawkowe lody! Przecież ja nawet nie lubię
truskawek. Co się okazało? W tym pieprzonym kraju „jagoda” to „truskawka”. No
przecież to jest chore. Czy oni mają w ogóle rozum i godność człowieka? No ale
dobra, przejdźmy dalej.
Jutro. W Chorwacji są trzy rodzaje przywitań. Rano mówi się
Dobro jutro, w południe „Dobar dan” a wieczorem „Dobra večer”. Całkiem
rozsądnie, jednak to jutro, które mówi się rano, mocno nie pasuje. Wszystko
przez to, że pochopnie założyłem, iż ten wyraz ma takie same znaczenie jak po
polsku. A taki chuj! Jutro to rano. Serio. Nie wiem skąd im to przyszło do
głowy jak tworzyli ten język, ale strzelam, że byli co najmniej zjarani.
No i ostatni wyraz – listopad. Co może być nie tak z tym
pięknym miesiącem odzyskania niepodległości i wspominania zmarłych? Znów będzie
historia. Na mieście widziałem plakaty ciekawego koncertu. Data – ósmy listopada
2016. Cena była dość przystępna, więc myślę sobie – pójdę, zobaczę. W zeszłym
tygodniu szukałem informacji na temat tego koncertu. Znalazłem wydarzenie na
Facebooku. Wszystko spoko, tylko był jeden minus, mianowicie ten koncert już
się odbył. Ale że jak to? Przecież miał być za miesiąc? No niekoniecznie. Znów
pojawił się problem w postaci błędnych założeń. Tak, dobrze się domyślacie.
Listopad wcale nie jest listopadem. Jest kurwa październikiem. Październikiem. W
związku z tym koncert, którym byłem zainteresowany był ósmego, nie listopada a
października. Po raz kolejny Chorwacja zrobiłam mnie w chuja.
Na dziś tyle. To dopiero teaser większej serii. Jeśli chcecie
poczytać o kolejnych dziwnych i wkurwiających rzeczach w Chorwacji, dajcie mi
znak zostawiając jakiś ślad po sobie. A uwierzcie, mam jeszcze bardzo dużo do
opowiedzenia. I tak wiem, że przez ostatnie siedem miesięcy nic nie pisałem.
Powiedzmy, że miałem wakacje. Nie gniewajcie się :D
Są jagodowe lody w Polszy, ej
OdpowiedzUsuńMcFlurry?
UsuńDobra večer. Chciałabym czytać więcej. Pozdrawiam, Nisia
OdpowiedzUsuńJutro o 14 powinno być coś nowego :D
Usuń