piątek, 6 lutego 2015

O idiotyzmie systemu szkolnictwa

    Ten wpis nie jest mojego autorstwa, lecz mojej bliskiej znajomej, która jako platformę sprzeciwu wobec tego co spotyka ją w jej szkole, ale myślę że takie wydarzenia dzieją się nie tylko u niej, wybrała mojego bloga. Jak zwykle zapraszam do lektury, dziś tego co przygotowała dla Nas Blondi :)

Problem pierwszy - Palenie w szkole.
   
    Rozumiem, mnie też ten zapach przeszkadza.

Kontrola toalet przez nauczycieli polega na tym, że jeśli ktoś z nich poczuje dym, który otula całą długość korytarza, jest w stanie zareagować dopiero wtedy. Uczniowie mają swoje sposoby na ukrywanie się, sama kilkakrotnie byłam świadkiem takich sytuacji.
   
Problem drugi - Zakaz wychodzenie

    Zadajmy podstawowe pytanie: Dlaczego uczniowie palą w szkole?A no dlatego, że nie mogą na zewnątrz. I tutaj dochodzimy do problemu drugiego: zakaz wychodzenia. No cóż, prawo jest prawem, jeśli ktoś wyjdzie poza teren obiektu w czasie lekcji, to szkoła jest za tę osobę odpowiedzialna, ale czy na pewno powinno się traktować osoby pełnoletnie jak dzieci, które tylko czekają na to, aż będą miały okazję coś zmajstrować? Nie sądzę.

Problem trzeci - Szatnie

    Gigantyczna kłótnia wywołana chociażby na naszej grupie dowodzi temu, że był to pomysł nie do końca przemyślany. Inwestycja w półki na książki. (zamiast w szafki, bo, rzekomo, "nie ma miejsca", "to nie High School Musical", "za duże koszty" ) Klapa. Jaki ma teraz sens wydawanie tych pieniędzy w lato na montaż półek, skoro nie możemy z nich korzystać? To znaczy, nie, co ja mówię, przecież szatnie są otwierane przed wf i po! "Noście książki ze sobą, ale za skrzywienie kręgosłupa nie odpowiadamy".Ktoś komuś ukradł buty. Ciekawe. Złodziej mądry, a jakże, ukraść buty, pewnie  jakieś droższe, skoro taka afera, po to, aby paradować w nich po szkole? Wątpię. Ja nieraz zgubiłam buty. A może i mi je ktoś ukradł, ale podejrzewam, że mam trochę oleju w głowie, niczego nie zgłosiłam, bo i tak i tak nic się z tym nie zrobi. Złodzieja jak nie było, tak nie ma, a szkoła ma problem. Ja rozumiem, że dyrekcja nie mogła przejść obok tego obojętnie. Dlaczego nie ma karteczki z napisem "Za rzeczy pozostawione w szatni szkoła nie odpowiada"? Całkiem wygodne i rozwiązuje wszystkie problemy, bo i tak i tak, szkoła nic z tym zrobić nie może.

Problem czwarty - Brak gum w sklepiku szkolnym.

    Nie chodzi mi tutaj o to, że czuję się pokrzywdzona, bo lubię gumy itd, ale powód ich wycofania był... śmieszny. Uczniowie przylepiali je pod ławką? Serio? A teraz co, nie mogą ich przynieść z domu? Zupełnie jak w Ameryce! "Rozwiązaliśmy problem z otyłością. Teraz musisz mieć 80% tkanki tłuszczowej zamiast 70%, abyśmy Cię za taką osobę uznali". Kino

Problem piąty - Plan lekcji

Punkt pierwszy:
    Lekcje o 7:10? Ktoś w ogóle o tej porze potrafi myśleć? Większość z nas, chociażby maturzystów, chodzi spać o godzinie 12/1 w nocy. Część mieszka poza miastem, więc dojazd zajmuje nawet GODZINĘ. Naprawdę wiele by zmieniło to, że nasza szkoła zaczynała tętnić życiem o 8 (co w gruncie rzeczy się dzieje, bo o 7 mało kto kontaktuje, zwłaszcza na sprawdzianach).
Punkt drugi:
    Religia i wf. W mojej klasie na religię nie chodzi aż 7 osób. Nasz plan lekcji jest ustawiony w ten sposób:

11:40: Wf
       12:35: Religia
               13:30: Matematyka

    Po co? Na co? Ktoś, kto nie chodzi ani na wf, ani na religię (a takie osoby są, proszę mi wierzyć), ma siedzieć 2h w szkole bez sensu? Ja rozumiem, że czasem ustawić się nie da inaczej, bo sale zajęte. Ale czy planu nie robi się pod klasy maturalne? Żeby kończyły jak najwcześniej? Albo żeby chociaż część z nich mogła iść do domu, odpocząć (bo przecież lekcje od 7:10) i wziąć się za naukę? Nie, wróćmy do domu na 16, zjedzmy obiad, zdrzemnijmy się, weźmy za naukę, uśnijmy o 1, aby znów wstać na 7:10. I tak w kółko.

Punkt szósty - Ocenianie

    Ostatnio jeden z moich nauczycieli wstawił osobom nieobecnym oceny niedostateczne tylko dlatego, że nie przyszli  nie robili ćwiczeń na kserówkach, które nie były nawet na ocenę. Czy ten system nie jest chory?  

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Czekam na opinie o tym, że jesteś lepsza ode mnie i żebym oddał Ci bloga :P

      Usuń
    2. Blondi jest lepsza, oddaj jej bloga. :D

      Mówisz i masz!

      Usuń
  2. Ja bym się nie ze wszystkim zgodziła właściwie. Ale fakt, ze czasem punkt widzenia zależy od punktu patrzenia, więc po kolei ;)
    1. Któryś z nauczycieli w tej właśnie szkole kiedyś powiedział, że nie będzie zniżał się do biegania po toaletach i szukania winnych. Sam potem śmierdzi fajkami. Po co mu to? Tak więc powód jest jasny: nie każdy nauczyciel jest na tyle gorliwy, by najmniejszy sygnał odpalonej fajki od razu ścigać.
    2. Zakaz wychodzenia powstał jakoś całkiem niedawno, z rok czy dwa temu, bo ludzie się skarżyli. Ja się im nie dziwię.
    3. Były sytuacje, że coś ginęło, potem się nagle znajdowało. Nie nowość. A co do książek... i tak z czegoś się trzeba nauczyć w domu, więc nie widzę żadnego powodu montowania tychże półek. Nie ma sensu po prostu. Noszeniem podręczników można się podzielić ze znajomymi, a w maturalnej zeszytów nie jest już znowu tak dużo. Szczególnie w kolejnych rocznikach.
    4. Zrobili co mogli, prawda? :D
    5. Nie dogodzi się wszystkim na raz, są to przedmioty powszechnie uznane za obowiązkowe. Poza tym... jaka by była frekwencja na wfie i religii, gdyby nie było matematyki na końcu? ;)
    6. Zależy, który. Niektórym wolno robić co chcą. Nieoficjalnie, oczywiście.

    Też kończyłam tę szkołę i też widziałam absurdy w niej panujące, generalną niesprawiedliwość, ale... to tylko kilka lat, można się przemęczyć. Bywa gorzej. I to właściwie nie wina systemu, bo to, co zostalo opisane, to wina konkretnej placówki i pracowników. Systemowi szkolnictwa można zarzucić wiele duzo gorszych grzechów ;D

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała
Mayako
Głęboki Off